Jaskinie i wyprawy (1407)
Agnieszka Wróbel
Adam Marcinków
Krzysiek Talik
Po dwudniowym szkoleniu powierzchniowym na Baraniej Górze czas zejść na, a nawet pod ziemię. Dzięki wsparciu grupy powierzchniowej (dzięki Aga za wyniesienie całego naszego sprzętu manewrowego) udało się osiągnąć cel: DNO :)
2013.10.18-20 Sympozjum Speleologiczne w Olsztynie koło Częstochowy
Napisał Michał GanszerJerzy Pukowski
Kazimierz Piekarczyk
Jerzy Ganszer
Oprócz bardzo interesujących obrad odbyło się zwiedzanie następujących jaskiń: System Jaskiń Towarnych, Maurycego, Brzozowej.
Pewne ciekawsze szczegóły zostaną opublikowane w sprawozdaniach wewnętrznych.
Zdjęcie wykonano przy jaskini Brzozowej.
{phocagallery view=category|categoryid=8|limitstart=0|limitcount=5|type=1|imageordering=7}
Maja Jędrzejewska
Rafał Klimara
Działalność w oparciu o sprawdzony już schemat. Wyjazd piątek wieczór. Spanie na Słowacji.Wymarsz skoro świt. Zaklepanie hotelu, wspinanie , spanie, wspinanie , powrót :)
W sobotę pomimo porywistego wiatru i zimna udało się zrobić Filar na wschodni wierzchołek Jaworowego z wyjściem w totalnej mgle na szczyt główny.
Zjazdy linią drogi częściowo już po zmroku.
W nocy deszcz, a w niedziele w końcu sprawdziła się prognoza pogody. Było ciepło i słonecznie.
Urobiliśmy Motykę na Ostrym Szczycie. W końcu jakieś widoki a i przyjemniej jak człowiek na stanowisku nie telepie się z zimna. Sprawny powrót zjazdami.
{phocagallery view=category|categoryid=7|limitstart=0|limitcount=5|type=1|imageordering=7}
2013.10.12 Wlk. Litworowa - Śnieżna /trawers/
Napisał Michał GanszerKaja Fidzińska - Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Adam Marcinków
Zofia Gutek
Florian Małek - Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Mariusz Bukwiec - Sądecki Klub Taternictwa Jaskiniowego
Jerzy Ganszer
Czas akcji 13 godzin 10 minut. Ekipa zreporęczowała liny ze Śnieżnej. W jaskini mało wody. Na suchym biwaku trochę lepiej ze śmieciami.
Kaja - na akcji zjadła siedem bułek, przenikała przez zaciski.
Adam - rozwalił sobie kask, robił wrażenie zadowolonego
Zofia - miała śliskie gumowce, ale nie narzekała na nie.
Florian - wykazał dużo zaparcia, miał silną latarkę.
Mariusz - parł do przodu i nie stwarzał problemów.
Jerzy - "robił" za przewodnika.
Zdjęcie wykonano z aparatu komórkowego.
Wielkie podziękowania dla Beaty Michalskiej-Kasperkiewicz i dla jej męża Pawła Kasperkiewicza, którzy w dniu następnym zreporęczowali liny z Litworowej!
Poniżej linki w których jest ślad akcji:
http://www.jaskinie.bialy-orzel.com.pl/rekordy_11.htm
http://www.jaskinie.bialy-orzel.com.pl/Stronati.htm
Można jeszcze dodać, że ekipa działała w oparciu o bazę u pani Glisdowej. Tam też spotkano naszych kursantów pod przewodnictwem Wacława Michalskiegho.
Na bazie jest nasz zeszyt do dokonywania wpisów, część osób dokonała drobnych wpisów. W razie chęci zaistnienia w tym zeszycie należy poprosić panią Krystynę Glistę o wydanie zeszytu.
2013.10.11-13 Tatry - Kasprowa Wyżnia i Średnia oraz Miętusia Wyżnia
Napisał Michał GanszerW piątek wieczorem pierwsze cztery osoby dotarły na bazę do Pani Glistowej, gdzie kumulowała się już grupa idąca na trawers Wlk. Litworowa - Śnieżna. Krótkie posiedzenie i sen. O wczesnym poranku przy rondzie w Kuźnicach dokonało się pełne połączenie członków akcji. Nastąpiło szybkie podejście przez chaszcze do otworu Kasprowej Wyżniej. Po drodze odkryto gawrę niedźwiedzia (lub innego leśnego stwora). Agnieszka Byrtek poręczowała tą jaskinię. Po wyjściu nastąpił eksponowany sześćdziesięcio metrowy zjazd w przepaść. Potem krótki trawersik i jest Kasprowa Średnia. W Średniej również godny zjazd, a potem wychodzenie. A potem wychodzenie ;) . Powrót do Kuźnic przebiegał już po zmroku. Tego dnia opuścili nas Piotrek, Zosia i Klaus. W nocy na bazie posiedzenie przystołowe, omówienie przebytej akcji i planowanie jutrzejszej oraz milion innych tematów. W niedzielę zaraz po świcie wszyscy znaleźli się już w dolinie Kościeliskiej. Po drodze był efektowny pokaz lotów w kałużę. W Miętusiej Wyżniej dokonał się podział na dwa zespoły, które zamiennie dotarły do Błotnego Syfonu i prawie do Suchego Dna. Jest pewien plan na pokonanie syfonów w przyszłości. Widziano nietoperza o świńskim ryjku. Na ostatnim zjeździe niemalże cała ekipa zjechała we francuzie. Ja zjechałem po polsku, czyli "na złodzieja". Po zejściu, na bazie, wszyscy ładnie pożegnali się.
Byrtek Agnieszka
Górski Krzysiek
Majka Grzesiek
Majka Mariusz
Michalski Wacek
Oślizło Kamil
Pacyna Magda
Skrudlik Piotr
Skrudlik Zosia
Stępień Klaudiusz
Wróbel Agnieszka
2013.10.09 Grań Żabiego Konia /Tatry Wysokie/
Napisał Michał GanszerAgnieszka Byrtek
Rafał Klimara
Krzysztof Górski
W miniony wtorek udaliśmy się na słowacka stronę Tatr Wysokich by zdobyć legendarna turnię - Żabiego Konia /2291m.n.p.m/. Pogoda sprzyjała, humory dopisywały i mimo licznych przygód udało się zdobyć szczyt wschodnia niezwykle eksponowana grania o trudnościach III/III+.
2013.10.05-06 Zakończenie Sezonu na Wyrszczku w Beskidzie Śląskim
Napisał Michał Ganszer 1 - Adam Marcinków
2 - Jerzy Pukowski
3 - Agnieszka Wróbel /chrzest/
4 - Agnieszka Byrtek /chrzest/
5 - Krzysztof Górski /chrzest/
6 - Elżbieta Nowak - Koneser
7 - Kazimierz Piekarczyk
8 - Beata Michalska-Kasperkiewicz
9 - Paweł Kasperkiewicz
10 - Zdzisław Grebl
11 - Natalia Sobańska - Sekcja Młodzieżowa
12 - Bartosz Olejnik - Klub Lego
13 - Gabriela Sobańska - Sekcja Młodzieżowa
14 - Anna Sobańska - Fanklub Speleoklubu Bielsko-Biała
15 - Marek Sobański - Były Członek Klubu
16 - Wojciech Kozik - Były Członek Klubu
17 - Katarzyna Wrzeszcz-Olejnik
18 - Michał Ganszer
19 - Robert Olejnik - Były Członek Klubu
20 - Klaudiusz Stępień /chrzest/
21 - Gabriela Król - Osoba Towarzyszaca
22 - Mariusz Majka /chrzest/
23 - Grzegorz Majka /chrzest/
24 - Magdalena Pacyna /chrzest/
25 - Kazimierz Ślęk
26 - Jadwiga Micherdzińska
27 - Bartłomiej Juroszek - Klub Alpinistyczny Grupy Beskidzkiej GOPR
28 - Piotr Gawlas - Były Członek Klubu
29 - Katarzyna Wojak - Osoba Towarzysząca
30 - Rafał Konior
31 - Jerzy Ganszer
Odbyło się:
- przemówienie prezesa, ognisko, degustacja dereniu, rzut "oszczepem" w prezesa, wybuch butelki plastikowej z karbidem, pokaz działania karbidówki jaskiniowej piezoelektrycznej, grzanie kiełbasek, uroczyste wpisy do Kroniki Klubowej, puszczanie "światełka do nieba", odpalanie racy, uroczyste wręczanie Dzienniczków Kursanta, wręczanie dyplomów dla uczestników 27 Maratonu Jaskiniowego, wręczanie nietoperzy dla Pukusia i Prymuli, degustacja nietoperzy, chrzest kursantów - prowadzili państwo Kasperkiewiczowie, dotlenianie kursantów, wykonanie koła przyjaźni, odśpiewanie Hymnu Klubowego pod dyrekcja Zdzisława Grebla, grupowe zdjęcie pozowane, toasty i przemówienia, bieganie na bosaka po rozżarzonych węglach /Rafał/, pokaz tańca egzotycznego - Katarzyna i Agnieszka, zdejmowanie kapelusza przez prezesa, odpalanie butli gaśniczych, muzyka - tańce, zwiedzanie Jaskini Salmopolskiej i ciekawostek geologicznych w rejonie.
Organizatorzy dziękują wszystkim za przybycie. Dopóki jesteśmy w stanie spotykać się wspólnie - jest dobrze!
Osoby notorycznie ukrywające się przed chrztem - zostaną "dopadnięte" w przyszłości.
Wizerunek nietoperzy z ciasta wyprodukowane przez Agnieszkę Byrtek zostanie umieszczony w Dziale Heraldycznym.
Kilka osób dość szybko wyłączyło się z akcji, a na drugi dzień większość z nas była trochę słaba.
Na wniosek młodzieży zostaną podjęte prace w celu określenie "numeracji Zakończeń Sezonu SBB"
{phocagallery view=category|categoryid=6|limitstart=0|limitcount=5|type=1|imageordering=7}
2013.10.05 Wielka Śnieżna - Syfon Dominiki
Napisał Michał GanszerKaja Fidzińska – Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Michał – Speleoklub Tatrzański
Sławek - Speleoklub Tatrzański
Marcin FrytkaPunk Freindorf - Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Honorata Honka Kaczmarek
Deszcz w sobotę nie padał (wręcz przeciwnie, było baaardzo pięknie), więc wymówki już nie było, trzeba było pójść ;) Prawie 600 m. lin zostało sprawiedliwie rozdzielone między szerpów i w piątkę poszliśmy sobie na wysokość 1700 m. do otworu z którego, o dziwo, NIE WIAŁO ;)
Górale ruszyli pierwsi. Bo im się do pracy spieszyło. Przy poręczowaniu było trochę myślenia na temat stosunku długości posiadanych lin, a zaniżonymi opisami długości na szkicu technicznym. Dwa razy musieliśmy kombinować, aby starczyło sznurka.
Na Suchym Biwaku mały popas i ruszamy dalej. Gdzieś za II Wodospadem górale, czyli Sławek i Michał, rozpoczęli odwrót – obwiązki zawodowe kazały im wstawić się tego samego dnia, późnym popołudniem w robocie. A nasza trójka podążała dalej ku jądru ziemi ;) Im bliżej jądra, tym huczącej wody było coraz więcej. I coraz piękniej się robiło. Marmity wypełnione krystaliczną wodą, wodospady (lejące się na głowę) – naprawdę bardzo mi się podobało.
Trochę pobłądziliśmy, zahaczyliśmy przez przypadek o V Wodospad, wycof i już do celu, przez Studnię Wiatrów, do Syfonu Dominiki – 567 m. Ciepłym obiadem nikt nie chciał nas poczęstować, więc pozostało tylko powoli wracać na Suchy Biwak. Po drodze, chyba na IV Wodospadzie, nie uznałam za stosowne skorzystać z liny prowadzącej, więc już wiem jak to jest dostać z wiadra pełnego wody ;)
Na Biwaku obiad, podwieczorek, kolacja i sjesta. I na górę. Kaja oświeciła mnie w nazewnictwie pokonywania Lodospadu: styl pielgrzymkowy – klęcząc (wykorzystywany przeze mnie w 90% podejścia po tym śliskim ustrojstwie) oraz styl „na dziwkę” – leżący.
Na powierzchni nie było już słońca, była tak jakby już niedziela, ale na szczęście bez mrozu. Upału wprawdzie też nie czuliśmy, ale nie było źle. Kamienie były suche, więc dość szybko schodziliśmy na dół. No i musiało coś się wydarzyć, jeszcze przed Głazistym Żlebem (?) – rozwaliłam sobie drugie kolano :(((. Frytka wykonał profesjonalną laskę z przyrody już średnio ożywionej i zaczęło się mozolne, okupione bólem, schodzenie…. Około godziny 3.40 nad ranem dotarłam do samochodu, czyli 23 godziny i 40 minut od momentu wstania z ciepłego, przytulnego, miękkiego łóżeczka…
Zawieźliśmy Kaję na dworzec PKS w Zakopanem i na raty wracaliśmy do domu. Pierwszy postój na spanie – Baligówka, drugi – Lipnica Wielka, przed granicą, trzeci – Korbielów koło kościoła. Generalnie powrót zajął nam 4 godziny. Ale bezpieczeństwo ważniejsze. Położenie się spać w niedzielę o godzinie 9.30 było wręcz niebiańskim przeżyciem ;) Nic tam opuchnięte, bolące kolano – spać, spać i jeszcze raz spać :)
Maja Jędrzejewska
Rafał Klimara
Miała być Dolina Staroleśna, jednak tuż przed wyjazdem szybka zmiana planów i lądujemy w Mięguszowieckiej.
Sobota - Staflovka na Wołowej Turni. Pomimo południowej wystawy co chwilę na głowy sypią nam się kawałki lodu, o śniegu nawet nie wspomnę. Mega zimno, ale nie jesteśmy tam przecież dla przyjemności :) Płyta na 4. wyciągu piękna i najłatwiejsza, bo niezalodzona.
Pomimo trudnych warunków w ścianie było ponad 10 zespołów. Większość robiła południowy filar, m.in. dwa zespoły Stanisławskiego i Stafalkovą.Tak że nie tylko my się skusiliśmy słonecznymi prognozami pogody.
W niedzielę słońca troszkę więcej niż w sobotę, ale i tak stanowczo za mało. Udało się zrobić wylany lodem Komin Komarnickich na Małą Szarpaną Turnię i dalej grań Szarpanych. Grań piękna, płyty oferują fajny wspin, jednak ze wzrostem wysokości pojawia się oblodzenie sprawiające, że na tych najłatwiejszych odcinkach grani schodzi nam najwięcej czasu. A na Szarpanych też kilka zespołów.
Wyjazd po staropolsku, czyli pierwsza noc w aucie, a druga pod ścianą.
{phocagallery view=category|categoryid=5|limitstart=0|limitcount=5|type=1|imageordering=7}
Więcej...
2013.09.21-23 Grossglockner - 3798 m. n.p.m.
Napisał Michał Ganszer
Agnieszka Adamczyk
Maciek Adamczyk – Speleoklub Olkusz
Tomasz Kliza
Malkolm Maćkowiak – Akademicki Związek Sportowy
Grossglockner – najwyższy szczyt Austrii, drugi co do wybitności szczyt Alp. Droga klasyczna o trudności PD+. Szczyt osiągnięto – niestety nie w pełnym składzie - w poniedziałek o godzinie 13.45. Start ze schroniska Studlhutte na wys. 2801. m.n.p.m. Noclegi w namiotach. Pogoda dopisała. Zdjęcia zrobione przez Malkolma pojawią się w galerii.
{phocagallery view=category|categoryid=9|limitstart=0|limitcount=5|type=1|imageordering=7}
Agnieszka Byrtek - kursantka
Krzysztof Górski - kursant
Klaudiusz Stępień - kursant
Agnieszka Wróbel - kursantka
Piotr Smoczyński
Michał Ganszer
Jerzy Pukowski
Justyna Podosek - Osoba Towarzysząca
Tomasz Pukowski
Marcin Salachny - Osoba Towarzysząca
Adam Marcinków
Zofia Skrudlik
Jerzy Ganszer
Z dokładnych obliczeń wynika, że pokonaliśmy 21 obiektów jaskiniowych o zróżnicowanym stopniu trudności. Czas akcji w terenie: 18 godzin. Dwie restauracje, jedno ognisko. Tylko dwie pierwsze osoby z powyższej listy pokonały wszystkie obiekty (gratulacje!). Wysprzątano następujące jaskinie lub ich okolicę: Jaskinia Księdza Borka, Piętrową Szczelinę i Kamiennego Gradu.
Podczas akcji dostaliśmy dwa "gratulacyjne SMS-y": Od Sebastiana Korczyka "Uczestnicy Święta Kopaczki pozdrawiają uczestników Maratonu Jaskiniowego!", od Wacława Michalskiego "Pozdrawiam uczestników Maratonu Wacek, powodzenia".
Biwakowaliśmy we wiacie w Morsku.
Ekipa zapoznała się z wychodzeniem "na byka", wspinaczką z asekuracją z poignée, zjazdem we francuzie, w kluczu, z poruszaniem się na drabincę. Jedynie w Jaskini Szpatowców używaliśmy technik współczesnych.
Adam Marcinków, a potem Jerzy Pukowski dokonali pomiarów GPS wszystkich obiektów jaskiniowych, które mieliśmy okazję zwiedzić.
Autor sprawozdania dziękuje wszystkim za dzielna postawę, a hasło "ty psie" niekoniecznie musi mieć negatywne znaczenie...
Przy jaskini księdza Borka spotkaliśmy liczną grupę ze Speleoklubu Warmińsko-Mazurskiego - http://speleon.nidzica.pl/
{phocagallery view=category|categoryid=4|limitstart=0|limitcount=5|type=1|imageordering=7}
Maciek 'JEZIO' Jeziorski
Mikołaj Korczyk - Sekcja Młodzieżowa
Ines Korczyk - Fanklub Speleoklubu Bielsko-Biała
Sebastian Korczyk
Zdzichu Grebl
Ludmiła Witańska - Fanklub Speleoklubu Bielsko-Biała
Borys Witański - Sekcja Młodzieżowa
Beata Kasperkiewicz
Paweł Kasperkiewicz
Adam Marcinków
Jarek Surmacz - Osoba Towarzysząca
Rafał Klimara
IV Święto Kopaczki, czyli biwak pod Jaskinią Ostrą - Rolling Stones. Za rok mały jubileusz, tak że będzie dużo niespodzianek :)
Zwiedzano jaskinie i pieczono kiełbaski. Miejscowi boją się niedźwiedzia, który szwenda się po okolicy. Niestety, nie odwiedził nas. W nocy padał deszcz, sporo osób spało bez namiotu. Zapraszam za rok.
Agnieszka Sawicka – Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Sławek – Speleoklub Tatrzański
Filip Kiszło
Marcin FrytkaPunk Freindorf - Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Honorata Honka Kaczmarek
Zabrawszy ponad 500 m liny, stosowną ilość karabinków oraz przewodniczkę tatrzańską, aby trafić do dziury, zrobiliśmy system Jaskini Mylnej ;))) Bardzo dokładnie go zrobiliśmy, poza wytyczony szlak też odważyliśmy się zboczyć. Ciężko było! Chyba nawet minęła nasza godzina alarmowa, bo przy wyjściu natknęliśmy się na toprowca z linami, który przybył nas uratować ;)
Na poważnie, miała być Wielka Śnieżna. Niestety, prognoza pogody portalu yr.no sprawdzała się z 15-minutowym poślizgiem. Pisząc krótko – deszcz padał coraz mocniej. Perspektywa dojścia do dziury całkowicie przemokniętym była mało zachęcająca. Toteż akcja zamieniła się w wyjazd turystyczno-rekreacyjno-integracyjny.
Powrót do Bielska śmieszny był:
Podczerwone – idzie chodnikiem ładnie ubrana pani z torebką na ramieniu. Idzie i pcha... taczkę. I albo to była Mama Muminka (wiadomo, Mama Muminka ZAWSZE, bez względu na wykonywaną czynność, miała przy sobie torebkę), bądź mąż owej pani powiedział: idź kobieto do sklepu i kup mi nową taczkę. I kobieta poszła do sklepu kupić mężowi nową taczkę... ;)
Jabłonka. Stacja benzynowa z moim ostatnio ulubionym piwem – przy drugiej kasie lekko podpity klient zadaje pytania pani ekspedientce, pani jest najwyraźniej speszona. W końcu słyszę pytanie skierowane do mnie: "Pani na pewno będzie wiedziała, które prezerwatywy dobre są????" Stwierdziłam w sobie, że może być śmiesznie, poza tym nie można pozostawić człowieka w potrzebie i doradziłam panu (wskazując na najdroższe gumki). To nie był koniec. Na półce znajdowały się też żele intymne w różnych smakach. Pan koniecznie chciał wiedzieć, który smak jest dobry. Też mu pomogłam – doradziłam smak wiśniowy ;P I uciekłam płacząc ze śmiechu ;)
Jeleśnia. Jadę sobie, jadę. Faceci śpią. Przy drodze stoi facet łapiący stopa w przeciwną stronę. Facet wyglądał tak: wiek – pod sześćdziesiątkę. Długie czarne włosy, długa czarna broda. Ubrany był w długą do kostek suknię w kolorowe kwiaty. Całość stroju dopełniał stary, bladoniebieski kask motocyklowy... Prawdopodobnie było to dziecię-kwiat, zagubione w czasoprzestrzeni... ;)