Filip Pukmiel
Maciej Jeziorski
Ewa Rutkowska
Michał Merta
Arkadiusz Turek
Dominika Kot
Katarzyna Domaniecka
Anna Boczkowska
Planów i pomysłów na ten weekend było wiele. Zebrała się spora grupa chętnych, a dla części zespołu były to pierwsze samodzielne podrygi po kursie. Ostatecznie zapadła decyzja, by w sobotę rozruszać kości w Jaskini Nad Dachem.
Pogoda sprzyjająca: raczkująca zima w Tatrach, bez opadu, trochę śniegu – idealnie na podejście pod Wielką Świstówkę. Do otworu jaskini dostaliśmy się klasycznie, po linach, wariantem od dołu.
Sama jaskinia to już niezła przygoda, ukazująca różnicę między kursowymi wyjściami a akcjami samodzielnymi. Piękne meandry, zmyślne przepinki, sporo zacisków – jaskinia wymagająca wicia się jak piskorz oraz gratka dla fanów zapieraczki (zapychaczki).
Droga do Studni Taty jest dosyć imponująca. Z tego miejsca dotarliśmy również do Starego Dna, a także Piaszczystego Syfonu i Prostego Meandra. Mieliśmy też ambicje na przejście przez Ciąg Rzetelnej Informacji, by dostać się do Szczeliny Strzygi. I szło nam naprawdę sprawnie, do samego końca. Przy ostatnim zacisku było jasne, dlaczego to Ciąg Rzetelnej Informacji. Nie każdy z nas przejdzie – zacisk bowiem bardzo rzetelnie weryfikuje budowę ciała każdego grotołaza.
Po decyzji o odwrocie wracaliśmy tą samą drogą. Część zespołu zdecydowała się na przejście Górką Rozrządową. Ominiemy liny, będzie fajnie, będzie szybciej. Jakimś cudem, choć byłam już dosyć mocno zmęczona i momentami śmiałam wątpić w tę drogę i decyzję, dotarliśmy do reszty idealnie na czas.
Podczas samej akcji znajdowaliśmy czas na przystanki regeneracyjne – kawa i ciepła herbata zawsze podnoszą na duchu. Dominika robi coraz lepsze zdjęcia, co cieszy, bo o dobre zdjęcie z dziury trzeba się postarać.
Sama akcja przebiegła dosyć sprawnie i zakończyła się w nocnych godzinach. Było nas sporo i cieszyliśmy się z tego wspólnego, aktywnie spędzonego czasu. No i kolejne osoby po kursie zasilają klubowe akcje.
