Ewa Rutkowska
Sylwia Wójcik
Łukasz Piechocki
Wojciech Jasiak
O wschodzie w sobotni poranek, kiedy większość normalnych ludzi jeszcze smacznie śpi, my wyruszamy ku przygodzie do Jaskini Czarnej. Tym razem naszym celem jest klasyczny trawers jaskini. Dzięki wczesnej porze udaje nam się szybko dotrzeć na parking w Kirach i wyruszyć na szlak. Z dobrym czasem meldujemy się pod otworem, gdzie mamy chwile na odpoczynek, przebranie się i zjedzenie czegoś. Studnie zlotową poręczuje Łukasz, prożki wspina Ewa, przed Kominem Węgierskim decydujemy się, że jednak tym razem pokonamy go obejściem - zgłosiłem się na poręczowanie. Studnia Smoluchowskiego na złodzieja poszła nam sprawnie, przez co mogliśmy na dnie przy jeziorku chwilę odpocząć, coś zjeść i napoić się. Trawers nad jeziorkiem Szmaragdowym poręczuje Łukasz, mnie dostało się zdeporęczowanie - tu trafiłem na mały problem z odkręceniem karabinka na przepince (echo jaskini poniosło kilka ciepłych słów), ale w końcu puścił. Studnia Imieninowa na złodzieja pokonana była by szybko, gdyby się nam końcówka liny nie zaklinowała, dłuższą chwilę nam zajęło szarpanie się z nią, nie było nam wesoło gdyż to była nasza jedyna dłuższa lina, dzięki determinacji Łukasza w końcu lina spadła, ale bez znacznika na końcówce. Pozostał już tylko do pokonania Próg Latających Want - siłą naszej perswazji ochotnikiem na wspinanie został Łukasz. Udaję się mu to nawet bez większych jęków i stęków, ale jak sam przyznał łatwo nie było - nasza wdzięczność za ten wyczyn jest bezcenna. Droga powrotna w dolinę przebiegła nam też z dziwnymi wesołymi przygodami, a do Bielska docieramy już po zachodzie słońca.