2024.09.28-29 Egzamin - wyjazd kursowy

Katarzyna Więckowska
Małgorzata Błaszczyk
Monika Wróbel
Filip Pukmiel
Łukasz Kosiński
Maciej Jeziorski
Mateusz Wielke
Bartek Brzezinka
Tomasz Grzegrzułka
Wacław Michalski
Adam Jakubczyk

29-30.09.24 godzina 9 rano Birów, pod skałą tylko klubowe samochody, bo pogoda nie sprzyja wspinaczom ani innej aktywności na świeżym powietrzu. Ptaki już kończą poranne trele a grzyby dopiero rosną. Niebo jest ciężkie i szare jak brzuch osła na trawie rosa, ale w końcu to kurs pod chmurką więc wszyscy są gotowi na najgorsze. Gwarno i wesoło lecz każdy z tyłu głowy ma, że to egzamin. Tak, oto już teraz właśnie nasze ostatnie wyjście kursowe. Pierwsza próba węzłów, po roku intensywnych przygód działamy jak krosna prześcigając się kto szybciej i piękniej wykona zadany węzeł.Dzięki aplikacji losującej na telefonie Bartka dochodzi do obiektywnego podziału na 4 - 2 osobowe zespoły. Które mają kolejno do wykonania: poręczowanie trawersów, zjazd na złodzieja, przepinki w tym z odciągem  i z węzłem, autoratownictwo, panel wspinaczkowy w tym drogi sportowe, budowanie stanowiska, wielowyciagi, ewakuacja z drogi wspinaczkowej. Co najmniej tyle udało mi się zapamiętać, w każdym bądź razie zeszło się z tym do wieczora; a cały dzień minął  błyskawicznie. Korzystając z ostatnich promieni i tak zimnego słońca pakujemy się wraz ze sprzętem do aut. W planie mamy jechać na Speleo Brzozówki 2024 z tym, że jaskini Brzozowej nie ma na google mapach. Jest już ciemno ale okazuje się że tuż obok jest jaskinia Ludwinowska, na którą obieramy azymut. Co nas tam czeka? Jedni tylko instruktorzy wiedzą, po drodze mijamy sklep gdzie pośpiesznie uzupełniamy zapasy do pełnej gotowości biwakowej. Zjawiamy się chyba już w tej drugiej połowie imprezy, szybka kiełbaska z ogniska to nasza wymarzona obiadokolacja. Jest klimat - wielki ekran wyświetlący filmiki z eskapad speleoklubu Brzeszcze, muzyka z głośników przywiązanych tuż pod koronami drzew, prąd z agregatu no i blask coraz to większego ogniska a przede wszystkim sami jaskiniowi ludzie do okoła. Jutro ma być ostatni dzień kursu ale jeszcze jest dziś! Dziś chodź to już po północy, cieszymy się swoją obecnością, planujemy nowe, wspominamy i porównujemy stare dzieje.Tańce, hulanka, swawola. Ranek, śniadanie, toaleta a wszystko to wedle reguły "jak se pościelesz tak się wyśpisz". Przygoda czeka! Korek z Kingsiza już otwarty. Kapslem tym zabezpieczone jest wejście do jaskini Brzozowej, miejsca niedawno odkrytego i ciągle jeszcze badanego.  Stalową rurą dostajemy się pod ziemię. Gdzie oczom naszym ukazuje się nieomal dziewiczy jurajski kras. Kości (zapewne poprzednich kursantów), organy nacieków, girlandy delikatnych makaronów i nie zaśmiecony spong to zapamiętamy na zawsze z tego ostatniego dnia naszego kursu. Po koleji bardzo sprawnie wychodzimy na powierzchnię i jak świetnie zorganizowana ławica leszcza udajemy się do jaskini Ludwinowskiej. Podziwiamy tam awen tak wysoki że aż z oknem. Tu padł pomysł zrobienia sobie tego oto zdjęcia. Właściwe to fotek tego weekendu nie robił nikt, nie było na to czasu. Zapamiętałem też nie za wiele ale mam tą pewność, że to dzięki Wam wyrozumiali Instruktorzy i serdeczni Współkursanci przeżyłem przygodę życia w jeden ależ jakże intensywny rok.