2025.03.22 - Jaskinia Czarna - Wyjazd Kursowy

Ala w trakcie przeprawy Ala w trakcie przeprawy fot. Dominika Kot
Tomasz „Murzyn” Grzegrzułka
Wacław Michalski
Ewa Rutkowska
Alicja Kapustka
Michał Merta
Arkadiusz Turek
Piotr Wójcik
Anna Pawlik
Katarzyna Domaniecka
Anna Boczkowska
Dominika Kot

Jak to czasem bywa, podzielili nas na dwie grupy: Anka i Dominika obrały role kierowników. Plan był taki, że grupa Anki pod przewodnictwem Wacka wchodzi otworem północnym i zjeżdża progiem latających want a grupa Dominiki (Przewodzi Murzyn) uderza przez otwór główny.

W drugiej grupie od otworu głównego poręczowanie zaczyna Dominika, nie obyło się bez początkowych komplikacji - brakło liny :) Na szczęście czym dalej tym lepiej, oczywiście z małymi wyjątkami, bo zawsze są jakieś perypetie. Po kolei zjeżdżamy w dół. Po drodze było trochę wspinania i bardzo fajny trawers Herkulesa. Należy w tym miejscu wspomnieć o dzielnym Piotrusiu, który wspinał wszelkie trudności, a było ich po drodze kilka. Nawet zaliczył mały lot!

Przy jeziorku szmaragdowym miała czekać na nas pierwsza grupa. Niestety tak nie było, drugiej części stada nie zastaliśmy w umówionym miejscu. Murzyn zaczął snuć pewne domysły, że Wackowi mogło zapalić się światełko w oku oznaczające „dodatkową przygodę”. Jak się później okazało nie do końca tak było bo i u nich nie obyło się bez pewnych komplikacji, a nawet większych komplikacji.

Czekając, aż grupa Anki dołączy do nas wraz z Baristą i gorącą kawą, dziewczyny ogrzewały się na różne sposoby (wygrał kosmiczny kocyk i powiedzenie, że w kupie siła).

Wydawało się, że minęły lata zanim przyszła do nas druga część stada, realnie może 40 minut. A zatem co im się przydarzyło, że przyszli z takim opóźnieniem?

Zaraz rozwiążemy Wam tę zagadkę. Od początku.

Grupa Wacka i Anki zjeżdża przez próg latających want. Okazało się, że miała za grubą linę i musieli zjeżdżać w C. Kolejne fragmenty wspinaczkowe dzielnie pokonywał Arek. Potem miało być prosto, ale z Wackiem przygoda jednak wzywa. Okazało się, że syfon jest całkiem zalany i przed nimi stanęło wyzwanie o słynnej i ciekawej nazwie Obejście Obejścia :D tu stracili najwięcej czasu i musieli przewspinać pokaźny fragment skalny na zapieraczkę (tu były ogromne emocje!) W tym punkcie było już dla nich wiadome, że Murzyn będzie podejrzewać ich o jakiś „przygodowy” pomysł. Spóźnienie było oczywiste. Potem bez większych problemów, bardzo fajny okazał się trawers przy szmaragdowym jeziorku. Poprowadzony przez Arka i Ankę.

Po połączeniu stada wymieniliśmy parę zdań i każda z grup ruszyła w stronę swojego wyjścia. Grupa Wacka i Anki ku głównemu, grupa Murzyna i Domi ku północnemu. Po drodze oczywiście nie obyło się bez kolejnej przygody. Stado idące w stronę północnego otworu, zgubiło się gdzieś w wąskich pokrytych białym osadem korytarzach (naprawdę były tego spore ilości!) (mleko wapienne- to chyba to?!) a było to gdzieś za trawersem imieninowej… trochę poślizgu przez to było ale potem już poszło. No nie licząc zapieraczki w dół….(bo skoro Ci od Wacka zrobili to i drudzy musieli zaliczyć) sala świętego Bernarda i fruuu do góry, do otworu. Kolejny raz daliśmy radę, wspaniała przygoda i piękne wspomnienia! Czy ta jaskinia dała w dupę? Były gorsze! :)