2025.05.10-11 - Jura Rzędkowice i Łutowiec - Wyjazd Kursowy

Tomasz "Murzyn” Grzegrzułka
Wacław "Przygoda" Michalski
Piotr "Kudłaty" Gawlas
Dominika Kot
Anna Boczkowska
Alicja Kapustka
Katarzyna Domaniecka
Anna Pawlik
Łukasz Owczarzak
Piotr Wójcik
Michał Merta
Arkadiusz Turek

Drugi wyjazd wspinaczkowy na kursie, tym razem na Jurze.

Spodziewaliśmy się raczej zacząć powoli: pewnie jakieś przypomnienie, kawa, przewiązki przez stanowisko a pod koniec dnia coś nowego.

Nowy okazał się szpej do tradu którym obwiesiliśmy się po pachy, zaraz po pokazaniu nam wysokiego przyrządu. I to szybko, szybciej niż myśleliśmy.

Nie minęła godzina a my już szukaliśmy gdzie by tu osadzić kontrę dla stanowiska. Punkt wysyłowy z prawej, czy z lewej? Osadzić kość, czy marnować pętlę na punkcie naturalnym? Heks wytrzyma, czy muszę użyć tricama? Zaufać Camalotowi? Jebadełko to wyrwie? Te i więcej pytań tańczyło w głowie, szpej pochłonął nas bez reszty… deszczu prawie nie zauważyliśmy. Podzieleni w pary chłonęliśmy świat przeplatającej się stali, kamienia, strachu i zaufania.

I tak minął pierwszy dzień, dzień na który narzekaliśmy od dawna. Że to nudy, że do dziury byśmy poszli. Z perspektywy czasu mam wrażenie, że podnoszenie szpeju a łyżki z gulaszem Kudłatego w obozie dzieliło jedno mrugnięcie. Ale to dobrze, znaczy, że się podobało.
Podobał się też gulasz. Nie wiem czego Kudłaty tam dodał, ale zakrawało to o matczyną miłość, inaczej być nie mogło.

Drugiego dnia poszło podobnie, tym razem ćwiczyliśmy bardziej sportowe wspinanie. Były ringi, stanowiska… tylko szpej ograniczony tak, że trzeba było kombinować. Oszczędzać, budować z naturalnych punktów. Wspaniałe.

Instruktorzy cały czas patrzyli, korygowali, opierd… pouczali trwale. Jak zawsze dziękujemy!