
Sport i turystyka (2656)
niedziela, 10 sierpień 2025 14:35
2025.08.08-10 Spływ kajakowy Mirowskim Przełomem
Napisał Elżbieta Imielska
Elżbieta Imielska
Beata Michalska-Kasperkiewicz
Piotr Pydych
Paweł Kasperkiewicz
Agnieszka Kom
I wielu znajomych i przyjaciół Agnieszki
Wybraliśmy się na spływ kajakowy Mirowskim Przełomem Warty na odcinku od Mirowa do Kłobukowic (12 km), który organizowała Agnieszka. Na miejsce przyjechaliśmy już w piątek wieczorem i spędziliśmy przyjemny, w końcu ciepły wieczór w rejonie Mirowa. W sobotę ok. godz 11 wyruszyliśmy na spływ. Trwał około trzech godzin, i na niektórych odcinkach był dość wymagający min. ze względu na liczne meandry. Po spływie wszyscy spotkaliśmy się przy ognisku, a noc spędziliśmy przy rzecze. Dziękujemy Agnieszce za organizację i za pyszne ciasto, równocześnie wszystkim polecamy na weekendowy wypad.
Beata Michalska-Kasperkiewicz
Piotr Pydych
Paweł Kasperkiewicz
Agnieszka Kom
I wielu znajomych i przyjaciół Agnieszki
Wybraliśmy się na spływ kajakowy Mirowskim Przełomem Warty na odcinku od Mirowa do Kłobukowic (12 km), który organizowała Agnieszka. Na miejsce przyjechaliśmy już w piątek wieczorem i spędziliśmy przyjemny, w końcu ciepły wieczór w rejonie Mirowa. W sobotę ok. godz 11 wyruszyliśmy na spływ. Trwał około trzech godzin, i na niektórych odcinkach był dość wymagający min. ze względu na liczne meandry. Po spływie wszyscy spotkaliśmy się przy ognisku, a noc spędziliśmy przy rzecze. Dziękujemy Agnieszce za organizację i za pyszne ciasto, równocześnie wszystkim polecamy na weekendowy wypad.
Dział:
Sport i turystyka
Gabriela Michalska
Wacław Michalski
Turystycznie odwiedziliśmy w tym roku portugalskie Azory, podobnie jak wcześniej Gosia. Jak najbardziej polecamy kierunek, mało ludzi, sporo ładnych trekingów, świetne temperatury. Jako ciekawostkę odwiedziliśmy lawową jaskinię "Grota de Natal". ok 300 metrów dziury, udostępnionej za odpłatą. Interesująca jest jednak geneza. To jaskinia powstała w wypływie lawy. Jak wiemy płynąca w strumieniach z erupcji wulkanicznej lawa, stygnie z wierzchu a w głębi pozostaje nadal płynna. Przy sprzyjających warunkach, zatrzymania erupcji lub zmiany wypływu lawy z wulkanu, ten gorący środek czasami całkiem wypływa, pozostawiając wydłużone próżnie. Po wielu latach wejście jest już bezpieczne i można podziwiać taką lawową dziurę od wewnątrz.
Wacław Michalski
Turystycznie odwiedziliśmy w tym roku portugalskie Azory, podobnie jak wcześniej Gosia. Jak najbardziej polecamy kierunek, mało ludzi, sporo ładnych trekingów, świetne temperatury. Jako ciekawostkę odwiedziliśmy lawową jaskinię "Grota de Natal". ok 300 metrów dziury, udostępnionej za odpłatą. Interesująca jest jednak geneza. To jaskinia powstała w wypływie lawy. Jak wiemy płynąca w strumieniach z erupcji wulkanicznej lawa, stygnie z wierzchu a w głębi pozostaje nadal płynna. Przy sprzyjających warunkach, zatrzymania erupcji lub zmiany wypływu lawy z wulkanu, ten gorący środek czasami całkiem wypływa, pozostawiając wydłużone próżnie. Po wielu latach wejście jest już bezpieczne i można podziwiać taką lawową dziurę od wewnątrz.
Dział:
Sport i turystyka
Sylwia Wójcik
Wojciech Jasiak
Wakacyjny wyjazd w Dolomity rozpoczęliśmy od krótkiego relaksu w nad morskiej miejscowości Bilbone, gdzie mogliśmy się zrelaksować oraz nacieszyć się słońcem i morzem. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej, w stronę gór. Nasz cel to miejscowość Sedico, położone niedaleko Belluno, gdzie pokonujemy Via Ferratę Piero Rossi, znaną również jako ex Del Marmol. Szlak ten prowadzi na szczyt Monte Schiara 2565 m.n.p.m. którego niestety nie udaje nam się zdobyć z powodu załamania pogody, w dół schodzimy tą samą trasą. Kolejny dzień rozpoczynamy od packraftingu na jeziorze Lago di Santa Croce, który przerywa nam nadciągająca burza. W tych okolicznościach przyrody przenosimy się do Trydentu w okolice Monte Bondone, gdzie zatrzymaliśmy się w dość nietypowym hotelu z charakterystyczną, odpadającą klamką i innymi dziwnymi zdarzeniami. Następnego dnia przenosimy się do Dolomitów Brenta - Pinzolo, które wita nas pięknymi widokami oraz słonecznym niebem. Wyruszamy z Madonna di Campiglio na prawdziwy klasyk Dolomitów czyli Ferrata Bocchette Centrali, przez Rifugio Alimonta na przełęcz Bocca del Armi. Dalej przepiękną eksponowaną trasą do Bocca di Brenta. Wieczorem szybki zjazd nad Gardę, gdzie kolejnego dnia najpierw przechodzimy Via Ferrtę Rio Salagoni, która prowadzi przez wąwóz, z mostkami i skałami nad głową, a resztę dnia spędzamy pływając na Gardzie na packrafcie. Ostatniego dnia zdobywamy szczyt Monte Casale 1632 m.n.p.m. wchodząc na niego piękną Via Ferratą Ernesto Che Guevara. Szlak zejściowy okazał się być również Ferratą Sentiero del Rampin, która prowadziła stromo w lesie, a którą pokonujemy w dużej mierze bez uprzęży i lonży. Po zejściu z góry spakowaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Wojciech Jasiak
Wakacyjny wyjazd w Dolomity rozpoczęliśmy od krótkiego relaksu w nad morskiej miejscowości Bilbone, gdzie mogliśmy się zrelaksować oraz nacieszyć się słońcem i morzem. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej, w stronę gór. Nasz cel to miejscowość Sedico, położone niedaleko Belluno, gdzie pokonujemy Via Ferratę Piero Rossi, znaną również jako ex Del Marmol. Szlak ten prowadzi na szczyt Monte Schiara 2565 m.n.p.m. którego niestety nie udaje nam się zdobyć z powodu załamania pogody, w dół schodzimy tą samą trasą. Kolejny dzień rozpoczynamy od packraftingu na jeziorze Lago di Santa Croce, który przerywa nam nadciągająca burza. W tych okolicznościach przyrody przenosimy się do Trydentu w okolice Monte Bondone, gdzie zatrzymaliśmy się w dość nietypowym hotelu z charakterystyczną, odpadającą klamką i innymi dziwnymi zdarzeniami. Następnego dnia przenosimy się do Dolomitów Brenta - Pinzolo, które wita nas pięknymi widokami oraz słonecznym niebem. Wyruszamy z Madonna di Campiglio na prawdziwy klasyk Dolomitów czyli Ferrata Bocchette Centrali, przez Rifugio Alimonta na przełęcz Bocca del Armi. Dalej przepiękną eksponowaną trasą do Bocca di Brenta. Wieczorem szybki zjazd nad Gardę, gdzie kolejnego dnia najpierw przechodzimy Via Ferrtę Rio Salagoni, która prowadzi przez wąwóz, z mostkami i skałami nad głową, a resztę dnia spędzamy pływając na Gardzie na packrafcie. Ostatniego dnia zdobywamy szczyt Monte Casale 1632 m.n.p.m. wchodząc na niego piękną Via Ferratą Ernesto Che Guevara. Szlak zejściowy okazał się być również Ferratą Sentiero del Rampin, która prowadziła stromo w lesie, a którą pokonujemy w dużej mierze bez uprzęży i lonży. Po zejściu z góry spakowaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Dział:
Sport i turystyka
poniedziałek, 21 lipiec 2025 00:31
2025.07.20 Okap nad Zaporą K.Bm-01.08 wspinaczka
Napisał Jerzy Ganszer
Maja Jędrzejewska
Adam Marcinków
Jerzy Ganszer
Obiekt mało znany - można się wspinać "bulderowo". Potem zwiedzano - kanał deszczowy, bunkier nad zapora w Porabce, skałki, Kozubnik, Wołek.
Adam Marcinków
Jerzy Ganszer
Obiekt mało znany - można się wspinać "bulderowo". Potem zwiedzano - kanał deszczowy, bunkier nad zapora w Porabce, skałki, Kozubnik, Wołek.
Dział:
Sport i turystyka
Michał Salecki
Izabela Manda-Rosner
Anna Stolarczyk - Osoba Towarzysząca
Tomasz Szprycha - Bielski Klub Jeździecki Hubertus
Tomasz Kochel
Jerzy Pukowski
Jerzy Ganszer
Z wody wydobyliśmy sporo śmieci. Piękny widok zachodzącego dnia! Wszyscy mokrzy. A potem grochówka u Tadina.
Izabela Manda-Rosner
Anna Stolarczyk - Osoba Towarzysząca
Tomasz Szprycha - Bielski Klub Jeździecki Hubertus
Tomasz Kochel
Jerzy Pukowski
Jerzy Ganszer
Z wody wydobyliśmy sporo śmieci. Piękny widok zachodzącego dnia! Wszyscy mokrzy. A potem grochówka u Tadina.
Dział:
Sport i turystyka
Dział:
Sport i turystyka
środa, 02 lipiec 2025 21:33
2025.07.02 Akcja oczyszczająca brzeg Jeziora Goczałkowickiego
Napisał Jerzy Ganszer
Tomasz Szprycha - Bielski Klub Jeździecki - Hubertus
Rafał Konior - Fanklub Speleoklubu Bielsko-Biała
Izabela Manda-Rosner
Jakub Krajewski
Tomasz Pukowski
Zofia Skrudlik - Były Członek Klubu
Paweł Olszewski
Paulina Kohut - grupa wspomagająca
Mateusz Kohut - grupa wspomagająca
Mikodem Kohut - Osoba Towarzysząca - grupa wspomagająca
Małgorzata Bugalska-Ganszer - grupa wspomagająca
Michał Ganszer - grupa wspomagająca
Jerzy Ganszer
Woda ciepła, wyciągnięto sporo śmieci, głównie butelki plastikowe. Na zdjęciu zebrane śmieci.
Rafał Konior - Fanklub Speleoklubu Bielsko-Biała
Izabela Manda-Rosner
Jakub Krajewski
Tomasz Pukowski
Zofia Skrudlik - Były Członek Klubu
Paweł Olszewski
Paulina Kohut - grupa wspomagająca
Mateusz Kohut - grupa wspomagająca
Mikodem Kohut - Osoba Towarzysząca - grupa wspomagająca
Małgorzata Bugalska-Ganszer - grupa wspomagająca
Michał Ganszer - grupa wspomagająca
Jerzy Ganszer
Woda ciepła, wyciągnięto sporo śmieci, głównie butelki plastikowe. Na zdjęciu zebrane śmieci.
Dział:
Sport i turystyka
niedziela, 29 czerwiec 2025 20:54
2025.06.28 Akcja rowerowa na Kiczerę 8027 m w Beskidzie Małym
Napisał Jerzy Ganszer
Jerzy Ganszer
Akcja solo, prawie 600 przewyższenia /z Porąbki/. Najstromiej było na podejściu na szczyt od północy, brałem pod uwagę wyniesienie roweru na grzbiecie, ale udało mi się wypchać. W internecie wyczytałem, że tą trasą niedawno podchodził Robert Pest z żoną z Brzeszcz też z rowerami. A potem zjazd na Żar i pierwszy raz najłagodniejszą trasą rowerowa w dół /stroma na granicy buksowania kół/ - w sumie ciekawa, jest tam sporo nowych odkrywek i można znaleźć ciekawe hieroglify. W tym samym czasie na Żar startował w ramach P12W Jerzy Pukowski - chwała Mu!.
Akcja solo, prawie 600 przewyższenia /z Porąbki/. Najstromiej było na podejściu na szczyt od północy, brałem pod uwagę wyniesienie roweru na grzbiecie, ale udało mi się wypchać. W internecie wyczytałem, że tą trasą niedawno podchodził Robert Pest z żoną z Brzeszcz też z rowerami. A potem zjazd na Żar i pierwszy raz najłagodniejszą trasą rowerowa w dół /stroma na granicy buksowania kół/ - w sumie ciekawa, jest tam sporo nowych odkrywek i można znaleźć ciekawe hieroglify. W tym samym czasie na Żar startował w ramach P12W Jerzy Pukowski - chwała Mu!.
Dział:
Sport i turystyka
Sylwia Wójcik
Jeremi Wójcik - Osoba Towarzysząca
Filip Perek
Łukasz Piechocki
Zbyszek Grzybek
Wojciech Jasiak
Istria to region Chorwacji znany z pięknych plaż, krystalicznie czystej wody i bogatej bioróżnorodności podwodnej. Region ten oferuje liczne miejsca do nurkowania, w tym wraki, jaskinie i bogate życie morskie. Organizatorem wyjazdu był Filip - nasz klubowy instruktor nurkowy, a celem naszego wyjazdu było poznanie Chorwackich uroków nurkowych i zdobycie nowych doświadczeń. Wybraliśmy miejsce nurkowe w pobliżu miejscowości Sveta Marina, które jest znane z dobrych warunków do nurkowania, wraz z lokalnym centrum nurkowym Dive Center Murena. W ciągu tych kliku dni udało nam się zrobić 6 nurkowań, część osób zwiększyła swoje uprawnienia nurkowe o nowe możliwości wykonywania głębszego nurkowania, wraz ze wzbogaconym powietrzem tzw. Nitrox. Niektórzy boleśnie doświadczyli na własnej skórze jak działa ciśnienie na tych większych głębokościach - tą lekcję z wcześniejszej teorii przerobiliśmy w praktyce aż za dobrze. Pomimo tego że woda na większych głębokościach miała tylko 15 stopni, to pozwiedzaliśmy ciekawe miejsca, zobaczyliśmy dużo różnych ciekawych rybek i innych atrakcji zatopionych pod wodą.
Jeremi Wójcik - Osoba Towarzysząca
Filip Perek
Łukasz Piechocki
Zbyszek Grzybek
Wojciech Jasiak
Istria to region Chorwacji znany z pięknych plaż, krystalicznie czystej wody i bogatej bioróżnorodności podwodnej. Region ten oferuje liczne miejsca do nurkowania, w tym wraki, jaskinie i bogate życie morskie. Organizatorem wyjazdu był Filip - nasz klubowy instruktor nurkowy, a celem naszego wyjazdu było poznanie Chorwackich uroków nurkowych i zdobycie nowych doświadczeń. Wybraliśmy miejsce nurkowe w pobliżu miejscowości Sveta Marina, które jest znane z dobrych warunków do nurkowania, wraz z lokalnym centrum nurkowym Dive Center Murena. W ciągu tych kliku dni udało nam się zrobić 6 nurkowań, część osób zwiększyła swoje uprawnienia nurkowe o nowe możliwości wykonywania głębszego nurkowania, wraz ze wzbogaconym powietrzem tzw. Nitrox. Niektórzy boleśnie doświadczyli na własnej skórze jak działa ciśnienie na tych większych głębokościach - tą lekcję z wcześniejszej teorii przerobiliśmy w praktyce aż za dobrze. Pomimo tego że woda na większych głębokościach miała tylko 15 stopni, to pozwiedzaliśmy ciekawe miejsca, zobaczyliśmy dużo różnych ciekawych rybek i innych atrakcji zatopionych pod wodą.
Dział:
Sport i turystyka
sobota, 21 czerwiec 2025 23:40
2025.06.21 Słowacja - Mała Fatra - akcja turystyczna
Napisał Jerzy Ganszer
Grupa 1 -
Zofia Gutek
Jerzy Pukowski
Jerzy Ganszer
Grupa 2 -
Maja Jędrzejewska
Adam Marcinków
Ekipy działały niezależnie /patrz schemat/ - nastąpiło jedno spotkanie w górach. Piękne widoki - warto się tam przejechać!
Grupa 1 - 1200 m przewyższenia, 13,8 kilometrów
Grupa 2 - 1482 m przewyższenia, 12,8 kilometrów
Jerzy Pukowski na najwyższym szczycie - Wielkim Krywaniu 1708 m nakleił naklejkę klubową.
Niezależnie od powyższego sprawozdania można wspomnieć, że dwaj nasi koledzy klubowi w tym dniu zdobyli Bystrą w Tatrach Zachodnich.
Zofia Gutek
Jerzy Pukowski
Jerzy Ganszer
Grupa 2 -
Maja Jędrzejewska
Adam Marcinków
Ekipy działały niezależnie /patrz schemat/ - nastąpiło jedno spotkanie w górach. Piękne widoki - warto się tam przejechać!
Grupa 1 - 1200 m przewyższenia, 13,8 kilometrów
Grupa 2 - 1482 m przewyższenia, 12,8 kilometrów
Jerzy Pukowski na najwyższym szczycie - Wielkim Krywaniu 1708 m nakleił naklejkę klubową.
Niezależnie od powyższego sprawozdania można wspomnieć, że dwaj nasi koledzy klubowi w tym dniu zdobyli Bystrą w Tatrach Zachodnich.
Dział:
Sport i turystyka
Więcej...
Sylwia Wójcik
Wojciech Jasiak
Plan na długi weekend czerwcowy w Tatrach był ogromny, niestety małe zwierzątko - kleszcz zniwelował nasze ambicje, trzeba było wybrać coś mniej wymagającego wysiłku. Aby uniknąć dużego wystawiania się na słoneczne promieniowanie, a mimo tego jednak coś w tych Tatrach zobaczyć, naszym celem stał się Kasprowy Wierch. Czas wyjścia na szczyt od budki biletowej TPN to 1 godzina 38 minut, a więc nie jest tak źle. Drogę zejściową wybraliśmy przez Hale Gąsienicową. Całą trasę zamknęliśmy w 18 km. Zwerifikujemy naszą kondycje po skończonym leczeniu, ale to już pewnie jesienią dopiero.
Wojciech Jasiak
Plan na długi weekend czerwcowy w Tatrach był ogromny, niestety małe zwierzątko - kleszcz zniwelował nasze ambicje, trzeba było wybrać coś mniej wymagającego wysiłku. Aby uniknąć dużego wystawiania się na słoneczne promieniowanie, a mimo tego jednak coś w tych Tatrach zobaczyć, naszym celem stał się Kasprowy Wierch. Czas wyjścia na szczyt od budki biletowej TPN to 1 godzina 38 minut, a więc nie jest tak źle. Drogę zejściową wybraliśmy przez Hale Gąsienicową. Całą trasę zamknęliśmy w 18 km. Zwerifikujemy naszą kondycje po skończonym leczeniu, ale to już pewnie jesienią dopiero.
Dział:
Sport i turystyka
poniedziałek, 23 czerwiec 2025 18:45
2025.06.21 Góry Bucega w Karpatach Południowych - Rumunia
Napisał Tomasz Motoszko
Tomasz Motoszko
Jak to mówią... "do trzech razy sztuka", mnie się udało za czwartym podejściem.
Kolejny wyjazd służbowy do Braszów – miasto w środkowej Rumunii, na Wyżynie Transylwańskiej.
Na poprzednich wyjazdach były plany iść na jakąś fajną górkę, tym bardziej iż wkoło jest ich dość sporo, lecz niestety pogoda niedopisywała, głównie w weekendy, ale tym razem się udało.
Wybór padł na góry Bucega, gdzie przy szczycie góry Omu 2505 m n.p.m., znajduje schronisko turystyczne oraz stacja meteorologiczna, natomiast na górze Caraiman 2291 m n.p.m, znajduje się
Krzyż Bohaterów, który to zbudowano w latach 1926-28 na wysokości 2291 m n. p. m. ku czci poległych w pierwszej wojnie światowej, ma wysokość ponad 28 metrów, a jego ramiona mają 15 metrów rozpiętości.
Plan był prosty, aby obejść cały masyw, wjechałem kolejką na górę do schroniska Babele, a następnie drugą zjechałem do stacji Peștera, po rumuński słowo to znaczy jaskinia, no i okazało się,
iż niedaleko jest jaskinia Ialomiței, przy której znajduje klasztor.
Jaskinia Ialomița ma łączną długość 1128 metrów, z czego 450 jest dostępnych i przygotowanych do zwiedzania.
Po wyjściu z jaskini udałem się niebieskim szlakiem doliną Obârșia, w kierunku góry Omu, mijam pasące się krowy i owce, są również byki. Docieram do wodospadu na wysokości 2050m n.p.m., robię sobie małą przerwę na kolejną sesję zdjęciową, jakby było ich mało ;)
Mając wodospad za plecami po prawej stronie mam widok na szczyt Obârșia (2405 m), a po lewej na Colții Obârșiei (2480 m).
Zbocza są pokryte zielono fioletowym ubarwieniem roślin, a gdzieniegdzie leżą jeszcze duże płaty śniegu, idę dalej w kierunku szczytu Omu,
Po lewej stronie znajduje sie szczyt Doamnele (2402 m), a na wysokości około 2200 m n.p.m., mijam Mecetul Turcesc (Meczet Turecki) pomnik przyrody – blok wapienia położony w górnej kalderze doliny Obârșia.
Docieram do żółtego szlaku gdzie już jest więcej ludzi, pewnie idą od strony kolejki, szlak prowadzi wschodnim zboczem góry Bucura Dumbravă (2503m n.p.m.). Docieram do schroniska i szczytu, krótka przerwa na podziwianie widoków, kilka fotek i wyruszam do kolejnego celu wędrówki.
Wracam żółtym szalkiem, który prowadzi zachodnim zboczem Bucura Dumbravă, po zejsciu do Saua Sugarilor, od szlaku odchodzi czerwony, którym dalej podążam w kierunku Krzyża Bohaterów. po drodze mijam szczyt Costila (2490),
na którym jest przekaźnik radiowo-telewizyjny jest celem strategicznym, w przeszłości strzeżonym przez jednostkę wojskową. Docieram do Krzyża i się tak zastanawiam, zjechać kolejką czy iść dalej na dół, wybór jest prosty, idę dalej droga prowadzi w końcu w dół, a do kolejki trzeba iść w górę.
Obieram kierunek szlakiem czerwonym, w kierunku schroniska Cabana Caraiman, który prowadzi w pewnym momencie pod ścianą, przy której jest rozściągnięta stalowa linka, której należy się trzymać, aby nie polecieć setki metrów w dół, taka Via Ferrata bez zabezpieczenia ;)
Mijam schronisko i dalej niebieskim w dół, na tabliczce jest napisane iż jeszcze 2-3h drogi, hmm i teraz sobie pomyślałem, trzeba było zjechać kolejką. Dobra nie ma co nażekać, idę dalej. Zejście jest miejscami stormawe, są odcinki z łancuchami lub stalowymi linami.
Mijam kilka wodospadów, gdzieś na wysokości 1400m, usłyszałem jakby coś zbiegało na dół, wtedy się zatrzymałem i... pierwsza myśl "jestem w Rumunii, tu są niedźwiadki, a tydzień temu Paweł, kolega z pracy, który też tutaj jeździ, wysłałm mi filmik jak mijają misie na górskich drogach.
Od tego momentu idę dość czujnie i nasłuchuje, po kilkuset metrach odwracam głowę w lewo, zerkam w górę, a nademną w odległosci 15-20m stoi kozica, no to już wiem co tak szybko biegło.
Około godziny 18-tej docieram do samochodu, umęczony i... z spaloną głową, no bo jakże nie inaczej, pięknie świeciło słońce, bezchmurne niebo i chłodny wiatr, nie dawał odczuć iż coś jest nie tak, a nakrycia na głowę żadnego.
Jak to mówią... "do trzech razy sztuka", mnie się udało za czwartym podejściem.
Kolejny wyjazd służbowy do Braszów – miasto w środkowej Rumunii, na Wyżynie Transylwańskiej.
Na poprzednich wyjazdach były plany iść na jakąś fajną górkę, tym bardziej iż wkoło jest ich dość sporo, lecz niestety pogoda niedopisywała, głównie w weekendy, ale tym razem się udało.
Wybór padł na góry Bucega, gdzie przy szczycie góry Omu 2505 m n.p.m., znajduje schronisko turystyczne oraz stacja meteorologiczna, natomiast na górze Caraiman 2291 m n.p.m, znajduje się
Krzyż Bohaterów, który to zbudowano w latach 1926-28 na wysokości 2291 m n. p. m. ku czci poległych w pierwszej wojnie światowej, ma wysokość ponad 28 metrów, a jego ramiona mają 15 metrów rozpiętości.
Plan był prosty, aby obejść cały masyw, wjechałem kolejką na górę do schroniska Babele, a następnie drugą zjechałem do stacji Peștera, po rumuński słowo to znaczy jaskinia, no i okazało się,
iż niedaleko jest jaskinia Ialomiței, przy której znajduje klasztor.
Jaskinia Ialomița ma łączną długość 1128 metrów, z czego 450 jest dostępnych i przygotowanych do zwiedzania.
Po wyjściu z jaskini udałem się niebieskim szlakiem doliną Obârșia, w kierunku góry Omu, mijam pasące się krowy i owce, są również byki. Docieram do wodospadu na wysokości 2050m n.p.m., robię sobie małą przerwę na kolejną sesję zdjęciową, jakby było ich mało ;)
Mając wodospad za plecami po prawej stronie mam widok na szczyt Obârșia (2405 m), a po lewej na Colții Obârșiei (2480 m).
Zbocza są pokryte zielono fioletowym ubarwieniem roślin, a gdzieniegdzie leżą jeszcze duże płaty śniegu, idę dalej w kierunku szczytu Omu,
Po lewej stronie znajduje sie szczyt Doamnele (2402 m), a na wysokości około 2200 m n.p.m., mijam Mecetul Turcesc (Meczet Turecki) pomnik przyrody – blok wapienia położony w górnej kalderze doliny Obârșia.
Docieram do żółtego szlaku gdzie już jest więcej ludzi, pewnie idą od strony kolejki, szlak prowadzi wschodnim zboczem góry Bucura Dumbravă (2503m n.p.m.). Docieram do schroniska i szczytu, krótka przerwa na podziwianie widoków, kilka fotek i wyruszam do kolejnego celu wędrówki.
Wracam żółtym szalkiem, który prowadzi zachodnim zboczem Bucura Dumbravă, po zejsciu do Saua Sugarilor, od szlaku odchodzi czerwony, którym dalej podążam w kierunku Krzyża Bohaterów. po drodze mijam szczyt Costila (2490),
na którym jest przekaźnik radiowo-telewizyjny jest celem strategicznym, w przeszłości strzeżonym przez jednostkę wojskową. Docieram do Krzyża i się tak zastanawiam, zjechać kolejką czy iść dalej na dół, wybór jest prosty, idę dalej droga prowadzi w końcu w dół, a do kolejki trzeba iść w górę.
Obieram kierunek szlakiem czerwonym, w kierunku schroniska Cabana Caraiman, który prowadzi w pewnym momencie pod ścianą, przy której jest rozściągnięta stalowa linka, której należy się trzymać, aby nie polecieć setki metrów w dół, taka Via Ferrata bez zabezpieczenia ;)
Mijam schronisko i dalej niebieskim w dół, na tabliczce jest napisane iż jeszcze 2-3h drogi, hmm i teraz sobie pomyślałem, trzeba było zjechać kolejką. Dobra nie ma co nażekać, idę dalej. Zejście jest miejscami stormawe, są odcinki z łancuchami lub stalowymi linami.
Mijam kilka wodospadów, gdzieś na wysokości 1400m, usłyszałem jakby coś zbiegało na dół, wtedy się zatrzymałem i... pierwsza myśl "jestem w Rumunii, tu są niedźwiadki, a tydzień temu Paweł, kolega z pracy, który też tutaj jeździ, wysłałm mi filmik jak mijają misie na górskich drogach.
Od tego momentu idę dość czujnie i nasłuchuje, po kilkuset metrach odwracam głowę w lewo, zerkam w górę, a nademną w odległosci 15-20m stoi kozica, no to już wiem co tak szybko biegło.
Około godziny 18-tej docieram do samochodu, umęczony i... z spaloną głową, no bo jakże nie inaczej, pięknie świeciło słońce, bezchmurne niebo i chłodny wiatr, nie dawał odczuć iż coś jest nie tak, a nakrycia na głowę żadnego.
Dział:
Sport i turystyka
poniedziałek, 23 czerwiec 2025 14:01
2025.06.20 Najwyższy szczyt Węgier - KEKES (1014 m)
Napisał Elżbieta Jasiak
Elżbieta Jasiak
Góra Kékes w górach Mátra ma 1014 m n.p.m. W drodze powrotnej z Rumuni zrobiliśmy sobie 1,5 h przystanek aby rozprostować nogi i korzystając z okazji zdobyć najwyższy szczyt na Węgrzech i jedyny węgierski szczyt, który przekracza 1000 m n.p.m.. Typowym punktem orientacyjnym jest wieża telewizyjna na jej szczycie, do której idzie się przez piękny las buczynowy.
Góra Kékes w górach Mátra ma 1014 m n.p.m. W drodze powrotnej z Rumuni zrobiliśmy sobie 1,5 h przystanek aby rozprostować nogi i korzystając z okazji zdobyć najwyższy szczyt na Węgrzech i jedyny węgierski szczyt, który przekracza 1000 m n.p.m.. Typowym punktem orientacyjnym jest wieża telewizyjna na jej szczycie, do której idzie się przez piękny las buczynowy.
Dział:
Sport i turystyka
Miał być miły dzień na skałach wydawać by się mogło że wszystko dogadanie.
Plan jest Malediwy obiad i Łutowiec.
Plan jest Malediwy obiad i Łutowiec.
Ruszamy poranek piękny ale za Tychami zaczyna się robić brzydko zwiedzamy szybciutko bo coś zaraz gruchanie kawa i dalej Mirów.
Przejazd przez strefę deszczy i wita nas chłodek i zachmurzenie. Jemy szybki placek po węgiersku licząc że się rozpogodzi.
No i w końcu wychodzi słonko robi się dużo ciepłej i skała wita nas sucha i wolna.
Rzadki widok na jurze wyjmujemy sprzęt i do dzieła skała znana drogi też czyli akcja jedziemy po kolei od lewej 4, 3, 4, 4, 4+ powtórka w trakcie wędka.
Miłe rodzinki z Wrocławia z dzieciakami umilają czasie niektórzy się przełamują i wychodzą wysoko i dają się opuścić.
Przejazd przez strefę deszczy i wita nas chłodek i zachmurzenie. Jemy szybki placek po węgiersku licząc że się rozpogodzi.
No i w końcu wychodzi słonko robi się dużo ciepłej i skała wita nas sucha i wolna.
Rzadki widok na jurze wyjmujemy sprzęt i do dzieła skała znana drogi też czyli akcja jedziemy po kolei od lewej 4, 3, 4, 4, 4+ powtórka w trakcie wędka.
Miłe rodzinki z Wrocławia z dzieciakami umilają czasie niektórzy się przełamują i wychodzą wysoko i dają się opuścić.
Za nami miłe popołudnie pozdrawiamy
Mazi i Murzyn
Dział:
Sport i turystyka