
Jaskinie i wyprawy (1451)
Marcin Freindorf - Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Michał Przybycień - Rudzki Klub Grotołazów "Nocek"
Tomasz Kochel
Jerzy Ganszer
Zwiedzaliśmy Techuby. Bliższe szczegóły będą w sprawozdaniach wewnętrznych. Ciekawostka tego wyjazdu to obecność 4 klubów na jednej akcji.
Bartosz Brzezinka
Gabriela Gajny
Krzysztof Gajny
Mateusz Wielke
Piąty grudnia idealna data na wyprawę do dziury.
Na tapecie Jaskinia Miętusia.Plan- pokonanie MarWoja. Pogoda w sam raz. Nie trzeba nawet nic torować. Na jedno tempo znajdujemy się pod otworem. Szybkie przebranie i "Rura". Bardzo sprawnie pokonaliśmy trasę pod MarWoja.
Szybki rekonesans czy puści. Tak. Mamy to.
Na przejście zdecydowali się Filip z Bartkiem.
Szybka przygotówka. Jeden przebrany w kombinezon a drugi do morsowania.
Dotarli do sali nad avenami. Chwała bohaterom.
Reszta udała się do wyjścia. Pogoda na powrocie ok. Sprawna akcja.
Tomasz Jaworski - Rudzki Klub Grotołazów "Nocek"
+ jedna osoba - Rudzki Klub Grotołazów "Nocek"
Jerzy Ganszer
Otwór główny - Sala Francuska - Syfon w Techubach - wyjście bocznym otworem. Czas akcji 2 godziny 50 minut. Na powierzchni słońce! W jaskini działał kurs z Rudy Śląskiej. Na zdjęciu Damian i Jerzy - obydwaj mają tytuł Weterana.
2024.11.30-12.01 – Tatry – Wyjazd Kursowy
Napisał Arkadiusz TurekŁukasz Owczarzak
Michał Merta
Anna Pawlik
Alicja Kapustka
Dominika Kot
Katarzyna Domaniecka
Anna Boczkowska
Piotr Wójcik
Piotr Gawlas
Tomasz Grzegrzułka - Murzyn
Wacław Michalski
Arkadiusz Turek
Kolejny wyjazd kursowy! Tym razem ekipa podzieliła się na dwa zespoły, by pod okiem instruktorów zwiedzić:
-Jaskinię Kasprową Wyżnią i Średnią;
-Jaskinię Przy Przechodzie, Śpiących Rycerzy (Wyżnią i właściwą).
Była to dla nas odmiana: z jednej strony zespół poruszał się szybciej, z drugiej jednak dało się wyczuć tęsknotę za resztą stada. Braki w relacjach szybko nadrobiliśmy wieczorem, przy okazji klubowych Andrzejek.
Z rzeczy dla nas nowych należy wymienić brnięcie w świeżym śniegu na podejściu do dziury, oraz niespotykane dotąd widoki: nawet Ci bardziej obyci z Tatrami zimą, do tej pory rzadko poruszali się „poza szlakiem”. Medal uznania należy się wszystkim torującym drogę na podejściach, oraz kursantce, której odkrycie „witaminy W” na zawsze odmieni nasz kurs.
Głodni wrażeń (i suchych butów) wróciliśmy do domów, wyczekując kolejnego wyjazdu :D
Monika Wróbel
Maciej Jeziorski
Karol Pastwa
Tomasz Motoszko
Do syfonu Dziadka:
Katarzyna Więckowska
Bartosz Brzezinka
Tymoteusz Siedloczek
Małgorzata Błaszczyk
Andrzejki w Witowie to tradycja, a tradycja wymaga wizyty w dziurze. Tym razem padło na Śnieżną. Plan był prosty: szybka akcja w jaskini – do syfonu Dziadka, powrót na bazę i impreza.
Tyle że rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze założenia. Ostrzeżenia „władcy porządku” z piątkowego wieczoru, że zgoda jest tylko na degustację, bo w sobota lekko nie będzie, zupełnie nas nie ruszyły. Tryb „lama” włączony – po co drążyć albo zadawać pytania? Ważne, że max. o 23 mamy być z powrotem. Reszta? Jakoś się ułoży!
Sobota, dotarliśmy do Śnieżnej i ruszyliśmy prosto na dół. Syfon Dziadka – sukces! Tylko że… coś poszło nie tak. Dopiero tam dotarło do żeńskiej części grupy, że z powrotem na bazę w sześć godzin raczej nie zdążymy. Harry Potter by sobie poradził, my – niekoniecznie.
Powrót był prawdziwym testem wytrzymałości. Błotne łaźnie w szczytowej formie, my – wręcz przeciwnie. Sennie, mozolnie, z przepinkami robionymi w transie, w końcu wydostaliśmy się na powierzchnię. Ale to nie koniec wyzwań. Droga powrotna była parodią wędrówki – śnieg lśnił pięknie, ale był równie zdradliwy, co urokliwy, regularnie przypominając nam, gdzie nasze miejsce, czyli na ziemi. Hasło „Daleko jeszcze?” powtarzało się tak często, że stało się mottem wycieczki, które co chwilę rozbawiało nas swoją absurdalnością.
Na bazę dotarliśmy wyczerpani, ale w zaskakująco dobrych humorach. Czas na plan B? Oczywiście – własna impreza! Bo jak tu iść spać na sucho w Andrzejki? Nawet zmęczeni, świętowaliśmy jak trzeba! :)
Bartosz Brzezinka
Dawid Jędrysek
Małgorzata Błaszczyk
Zwiedzone formacje krasowe:
- Grotta Antonio Federico Lindner
- Abisso di Trebiciano
- Grotta Gualtiero
- Abisso Carlo Debeljak
Jeden telefon, krótka rozmowa, szybkie spojrzenie na kalendarz, „kon-takty" Bartka i ochota na działanie – tyle wystarczyło, by nie zwalniać tempa i ruszyć na kolejną przygodę. Tym razem naszym celem były jaskinie w okolicach Triestu, a mottem przewodnim wyjazdu stał się „Dzień Życzliwości”, który każdego ranka wprowadzał nas w dobry nastrój i towarzyszył przez całą wyprawę.
Każda jaskinia miała w sobie coś wyjątkowego. Niektóre od razu zachwycały bogactwem nacieków, inne wymagały wysiłku i technik znanych z polskich warunków, gdzie lina była „na wagę złota”. Trafiły się również jaskinie zaskakujące infrastrukturą: drabinki prowadzące na samo dno i... plaża (!) na 300 metrach głębokości. Brakowało jedynie stroju kąpielowego i słońca, choć był... Internet, który spontanicznie wykorzystaliśmy do rozmowy z naszymi instruktorami.
Do naszej ekipy czasami dołączał piąty towarzysz, który szczególnie na drabinkach wywoływał salwy śmiechu. „Pan Krecik” witał nas przy każdej okazji wesołym okrzykiem „Ahoj!”, a jego obecność z pewnością będziemy wspominać z uśmiechem na twarzy.
Kierując się słowami naszego barda: „Trzeba mieć mózg jak gąbka, nie jak pumeks”, chłonęliśmy każdą chwilę i każde nowe doświadczenie.
A teraz pro-tip z wyjazdu by Gosia: jeśli chcesz dokładnie umyć naczynia, zrób to, zanim ktoś weźmie prysznic! Naczynia będą zachwycone ciepłą wodą, a Twoi współtowarzysze dostaną zimny prysznic na dobry początek dnia :)
Wracając jednak do włoskich jaskiń – to miejsce, do którego zdecydowanie warto wrócić. Wspomnienia z tej wyprawy zostaną z nami na długo!
Jerzy Ganszer
Dzisiaj mało liści - wykonano kilka ciekawych zdjęć. W rejonie pojawili się wspinacze. Tutaj zdjęcia - "kliknij".
Paulina Kohut
Mateusz Kohut
Michał Ganszer
Osiągnęliśmy suche dno oraz doszliśmy do syfonu błotnego. Przy syfonie jest powieszona karteczka z nową instrukcją do lewarowania, zostawiona przez Speleoklub Warszawski, akcje za syfony mogą stać się łatwiejsze dzięki wykorzystaniu pompy zęzowej (trzeba mieć swoją). Więcej o tym można przeczytać na ich stronie: https://www.speleo.waw.pl/2024/10/13/kartowanie-jaskini-mietusiej-wyzniej-cz-2/. W tatrach widoki bardzo zimowe.
2024.11.17 Akcja wspinaczkowa na skałki w rejonie Przełęczy Salmopolskiej
Napisał Jerzy GanszerMaja Jędrzejewska
Wanda Ganszer - Fanklub Speleoklubu Bielsko-Biała
Wojciech Stachowiak - Były Członek Klubu
Adam Marcinków
Jerzy Ganszer
Po drodze widzieliśmy ciekawą zaporę zrobioną przez bobry na pograniczu Szczyrku i Buczkowic. Teren bardzo skalisty! Polecamy innym. Przepraszamy - akcja była spontaniczna i nie była nagłaśniana w mediach.
Kazimierz Ślęk
Jerzy Pukowski - grupa wsparcia
Jerzy Ganszer
Śnieg, słońce, widoki. Odbył się zjazd ponad 60 m z rejonu Kasprowej Wyżniej. Tutaj kilka zdjęć "kliknij". Jak zwykle zapraszam wszystkich na podobne wyjazdy. Po akcji Kazimierz został dopisany do "informacji dodatkowych".
Więcej...
2 ratowników TOPR
2 osoby tow
Do Sali Rycerskiej
Kaczka sucha, tylko korytarz przed salą lekko zalany.
Red. Wiadomo, że jedna z kaczek popłynęła do Litworowej i tam sobie żyje!
Katarzyna Więckowska
Marlena Magiera
Monika Wróbel
Filip Pukmiel
Maciej Jeziorski
Bartosz Brzezinka
Dawid Jędrysek
Tomasz Grzegrzułka
Wacław Michalski
Zbigniew Grzybek
Małgorzata Błaszczyk
Przygoda zaprowadziła nas do takich jaskiń, jak:
15/11 - Rudoleckého propast, Jeskyně Velká dohoda, Hladomorna,
16/11 - Rudické propadání,
17/11 - Pikova dama, Spiralka.
Czy można sobie wyobrazić lepszy weekend niż ten spędzony na Morawskim Krasie? Pewnie tak – ale tylko wtedy, gdy doda się więcej błota, śliskich skał i większą liczbę kieliszków. Piękne jaskinie to jedno, ale towarzystwo, które potrafi rozkręcić show w każdej dziurze, to coś, czego nie da się przecenić.
Nasza przygoda rozpoczęła się od "jaskiniowych kanionów". Zjazdy były już znane, ale wyjścia przez wodospady to nowy poziom wyzwań. Wspinaczka pod lodowatą wodą, która uderza w twarz? To była prawdziwa jazda! W tym dniu nasi najlepsi w "speleoświecie" instruktorzy – Wacuś i Murzyn – mieli ambitny plan powrotu suchą trasą. Jednak wystarczyło kilka słów zachęty, żeby wrócili z nami przez wodospady – bo kto nie chciałby jeszcze raz doświadczyć tego wyjątkowego „naturalnego spa”? W końcu, jak mówi staropolskie przysłowie, "kto nie ma wody w butach, ten nie wie, co to prawdziwa jaskinia".
Drugiego dnia woda ustąpiła miejsca błotu, i to w hurtowych ilościach. Jeśli ktoś zastanawiał się, jak to jest być czekoladką oblaną kajmakiem, to w końcu się dowiedział. Tęsknota za wodospadami była niemal namacalna – tam przynajmniej wychodziliśmy czyści. Jednak hitem tego dnia okazał się odciąg nad wodą, który wprowadził element akrobatyczny. Nasz niezastąpiony Bartek podsumował to błyskotliwie: „Następnym razem powieszę im huśtawkę na drzewie. Jedni pójdą do dziury, a drudzy będą się bujać.” Wizja na przyszłość godna stratega.
Wieczorna integracja to zawsze coś, na co wszyscy czekają – tym razem poziom szydery i czarnego humoru sięgnął sufitu. Hasło „Uważaj, bo się doigrasz!” błyskawicznie stało się mottem wyjazdu. A tekst „świat nie wierzy łzom” zyskał nowe życie dzięki naszej wyjazdowej piosence „Baby Don’t Cry” 2Paca :)
Podsumowując, na tym wyjeździe nauczyliśmy się wielu rzeczy:
- Wodospad kąsa bardziej niż deszcz.
- Błoto to stan umysłu.
- A zasada „albo chodzimy razem, albo wychodzimy” sprawdza się nie tylko w życiu, ale również w jaskiniach.
Jerzy Ganszer
Otwór główny - Sala Francuska - Syfon Tehuby - Jezioro Tehuby - otwór Główny
Czas akcji pod ziemią - 3 godziny 30 minut To była 681 akcja jaskiniowa tatrzańska lub zagraniczna J.G. Wiadomość o akcji była na stronie Ganszera.
W jaskini trochę pobłądziliśmy. Jak ktoś będzie się tam chciał przejść to autor sprawozdania chętnie się z nim przejdzie. Na zdjęciu Beata w otworze.
Arek Turek
Dominika Kot
Łukasz Owczarzak
Michał Merta
Piotr Wójcik
Anna Pawlik
Małgorzata Błaszczyk
Karol Pastwa
Bartosz Brzezinka
Tomasz Grzegrzułka
Wacław Michalski
Anna Boczkowska
Tradycja to tradycja; nowy kurs jak co roku w Święto Niepodległości odwiedził rezerwat Sokole Góry. Udało nam się przejść przez cztery jaskinie: Studnisko, Urwistą, Olsztyńską i Wszystkich Świętych oraz Koralową. To naprawdę zacny wynik jak na nasze początki. Poranek był rześki i dosyć mroźny, więc zjeżdżając do kolejnych jaskiń, graliśmy w ciepło-zimno. Za nami pierwsze poręczowania, powtarzanie do skutku ulubionych węzłów, pilnowanie klaru przy wychodzeniu z jaskiń oraz najważniejsze - podziwianie nacieków. Jaskinia Studnisko zrobiła na nas ogromne wrażenie; zjazd był naprawdę świetnym przeżyciem. W jaskini Olsztyńskiej mieliśmy okazję do przeciśnięcia się przez słynny zacisk BAKK. Ku naszej uciesze wszyscy przeszli! Trawers w jaskini Wszystkich Świętych przysporzył nam wiele radości i ekscytacji. W jaskini Koralowej doświadczyliśmy też “prawdziwego” wspinania. Czy można wspinać się po mokrej i śliskiej skale? Można. Pogoda była łaskawa, nie padało, a zimno nie stanowiło dla nas problemu. Cała akcja przebiegła bardzo sprawnie. Wyjazd był naprawdę udany: wiedza powoli się gruntuje chociaż wiemy, że przed nami jeszcze bardzo dużo nauki.