
Jaskinie i wyprawy (1505)
niedziela, 15 wrzesień 2024 23:38
2024.09.14-15 Jaskinia Czarna - otwór północny
Napisał Jerzy Ganszer
Marcin Freindorf - Krakowski Klub Taternictwa Jaskiniowego
Jerzy Ganszer
W jaskini solidnie się lało. Zwiedzaliśmy miejsca jeszcze przez nas nie odwiedzane, wyszliśmy kominem ok 60 m nad "Brązowym Prożkiem" /tam nam dolało/. Na powierzchni podczas powrotu spotkaliśmy dwie miłe niewiasty, które podążały naszym śladem do jaskini.
Jerzy Ganszer
W jaskini solidnie się lało. Zwiedzaliśmy miejsca jeszcze przez nas nie odwiedzane, wyszliśmy kominem ok 60 m nad "Brązowym Prożkiem" /tam nam dolało/. Na powierzchni podczas powrotu spotkaliśmy dwie miłe niewiasty, które podążały naszym śladem do jaskini.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Kinga Kluczewska - KURSANTKA ZE SPELEOKLUIBU OLKUSZ - doszła do dna
Paulina Kohut
Mateusz Kohut
Kazimierz Ślęk - grupa wsparcia - dotarł do otworu
Elżbieta Imielska - grupa wsparcia - działała na Czerwonych Wierchach
Małgorzata Bugalska-Ganszer
Michał Ganszer
Jerzy Ganszer - dotarł do dna
W jaskini działali również kursanci z Warszawy.
Akcja była ogłoszona na stronie P.
Na zdjęciu Kinga w studni wlotowej, która została zaproszona przez instruktora Jerzego Ganszera na wspólną akcję.
W jaskini było ciekawe zjawisko - "latająca pułanietka".
Wszyscy zadowoleni.
Podobne wyjazdy będą robione cykliczne. Zapraszam stary kurs i kurs z przed roku na wyjazdy, zapraszam też starszych na wspólne akcje.
Tutaj inne zdjęcia "kliknij".
Tutaj będzie najnowszy opis techniczny jaskini - "kliknij".
Tutaj taka ciekawostka - autor sprawozdania robi zestawienie wszystkich istotnych swoich przejść "kliknij" - podane są też tutaj, nazwiska osób, które działały z J.G.
Paulina Kohut
Mateusz Kohut
Kazimierz Ślęk - grupa wsparcia - dotarł do otworu
Elżbieta Imielska - grupa wsparcia - działała na Czerwonych Wierchach
Małgorzata Bugalska-Ganszer
Michał Ganszer
Jerzy Ganszer - dotarł do dna
W jaskini działali również kursanci z Warszawy.
Akcja była ogłoszona na stronie P.
Na zdjęciu Kinga w studni wlotowej, która została zaproszona przez instruktora Jerzego Ganszera na wspólną akcję.
W jaskini było ciekawe zjawisko - "latająca pułanietka".
Wszyscy zadowoleni.
Podobne wyjazdy będą robione cykliczne. Zapraszam stary kurs i kurs z przed roku na wyjazdy, zapraszam też starszych na wspólne akcje.
Tutaj inne zdjęcia "kliknij".
Tutaj będzie najnowszy opis techniczny jaskini - "kliknij".
Tutaj taka ciekawostka - autor sprawozdania robi zestawienie wszystkich istotnych swoich przejść "kliknij" - podane są też tutaj, nazwiska osób, które działały z J.G.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Zdzisław Grebl
Jerzy Ganszer
Odbyła się ciężka wspinaczka i spadaliśmy jak jabłka! Ponadto odbył się trening linowy na linie fi 6 mm. Potem byliśmy na Skalicy w Ustroniu. Dokonano pomiaru przewieszki na Kobylej w najgłębszym miejscu - 2 m 80 cm. Spotkano grotołaza a Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego. Należy wspomnieć, że odbył sie trawers między otworami w Szparze w Kobylej!
Jerzy Ganszer
Odbyła się ciężka wspinaczka i spadaliśmy jak jabłka! Ponadto odbył się trening linowy na linie fi 6 mm. Potem byliśmy na Skalicy w Ustroniu. Dokonano pomiaru przewieszki na Kobylej w najgłębszym miejscu - 2 m 80 cm. Spotkano grotołaza a Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego. Należy wspomnieć, że odbył sie trawers między otworami w Szparze w Kobylej!
Dział:
Jaskinie i wyprawy
poniedziałek, 26 sierpień 2024 18:16
2024.08.25 Dolina Małej Łąki "jaskiniowo"
Napisał Jerzy Ganszer
Beata Michalska-Kasperkiewicz
Agnieszka Krawczykj
Kinga Kluczewska - Speleoklub Olkusz
Jakub Krajewski
Maciej Pawełczyk - były członek Katowickiego Klubu Speleologicznego
Jerzy Ganszer
To była piękna akcja turystyczno - jaskiniowa wycieczka. Odbyło się wejście do Koprowej Studni i do Pomarańczarni. Wykonano sporo zdjęć, była piękna pogoda, a na dole nam poważnie dolało!
Do Pomarańczarni wystarczy 40 m liny i 4 karabinki. Do Koprowej 50 m i 3 karabinki /wariant bezpieczny to 53 m i 4 karabinki /batinox nad otworem// - do otworu można dojść trawersem, lecz jak są tam kursanci to warto trawers oporęczować - 2 x 50 m ok 8 karabinków, kilka pętli i może kilka haków/
Agnieszka Krawczykj
Kinga Kluczewska - Speleoklub Olkusz
Jakub Krajewski
Maciej Pawełczyk - były członek Katowickiego Klubu Speleologicznego
Jerzy Ganszer
To była piękna akcja turystyczno - jaskiniowa wycieczka. Odbyło się wejście do Koprowej Studni i do Pomarańczarni. Wykonano sporo zdjęć, była piękna pogoda, a na dole nam poważnie dolało!
Do Pomarańczarni wystarczy 40 m liny i 4 karabinki. Do Koprowej 50 m i 3 karabinki /wariant bezpieczny to 53 m i 4 karabinki /batinox nad otworem// - do otworu można dojść trawersem, lecz jak są tam kursanci to warto trawers oporęczować - 2 x 50 m ok 8 karabinków, kilka pętli i może kilka haków/
Dział:
Jaskinie i wyprawy
sobota, 24 sierpień 2024 22:39
2024.08.24 Jaskinia Ostra, Pod Balkonem i Chłodna
Napisał Jerzy Ganszer
Jerzy Ganszer
+ 11 osób z grupy "Siwy Dym i Wiatr" z Pruchnej.
Tej młodzieży naprawdę chciało się chodzić po jaskiniach! Wszyscy zadowoleni.
+ 11 osób z grupy "Siwy Dym i Wiatr" z Pruchnej.
Tej młodzieży naprawdę chciało się chodzić po jaskiniach! Wszyscy zadowoleni.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Ewa Rutkowska
Sylwia Wójcik
Łukasz Piechocki
Wojciech Jasiak
O wschodzie w sobotni poranek, kiedy większość normalnych ludzi jeszcze smacznie śpi, my wyruszamy ku przygodzie do Jaskini Czarnej. Tym razem naszym celem jest klasyczny trawers jaskini. Dzięki wczesnej porze udaje nam się szybko dotrzeć na parking w Kirach i wyruszyć na szlak. Z dobrym czasem meldujemy się pod otworem, gdzie mamy chwile na odpoczynek, przebranie się i zjedzenie czegoś. Studnie zlotową poręczuje Łukasz, prożki wspina Ewa, przed Kominem Węgierskim decydujemy się, że jednak tym razem pokonamy go obejściem - zgłosiłem się na poręczowanie. Studnia Smoluchowskiego na złodzieja poszła nam sprawnie, przez co mogliśmy na dnie przy jeziorku chwilę odpocząć, coś zjeść i napoić się. Trawers nad jeziorkiem Szmaragdowym poręczuje Łukasz, mnie dostało się zdeporęczowanie - tu trafiłem na mały problem z odkręceniem karabinka na przepince (echo jaskini poniosło kilka ciepłych słów), ale w końcu puścił. Studnia Imieninowa na złodzieja pokonana była by szybko, gdyby się nam końcówka liny nie zaklinowała, dłuższą chwilę nam zajęło szarpanie się z nią, nie było nam wesoło gdyż to była nasza jedyna dłuższa lina, dzięki determinacji Łukasza w końcu lina spadła, ale bez znacznika na końcówce. Pozostał już tylko do pokonania Próg Latających Want - siłą naszej perswazji ochotnikiem na wspinanie został Łukasz. Udaję się mu to nawet bez większych jęków i stęków, ale jak sam przyznał łatwo nie było - nasza wdzięczność za ten wyczyn jest bezcenna. Droga powrotna w dolinę przebiegła nam też z dziwnymi wesołymi przygodami, a do Bielska docieramy już po zachodzie słońca.
Sylwia Wójcik
Łukasz Piechocki
Wojciech Jasiak
O wschodzie w sobotni poranek, kiedy większość normalnych ludzi jeszcze smacznie śpi, my wyruszamy ku przygodzie do Jaskini Czarnej. Tym razem naszym celem jest klasyczny trawers jaskini. Dzięki wczesnej porze udaje nam się szybko dotrzeć na parking w Kirach i wyruszyć na szlak. Z dobrym czasem meldujemy się pod otworem, gdzie mamy chwile na odpoczynek, przebranie się i zjedzenie czegoś. Studnie zlotową poręczuje Łukasz, prożki wspina Ewa, przed Kominem Węgierskim decydujemy się, że jednak tym razem pokonamy go obejściem - zgłosiłem się na poręczowanie. Studnia Smoluchowskiego na złodzieja poszła nam sprawnie, przez co mogliśmy na dnie przy jeziorku chwilę odpocząć, coś zjeść i napoić się. Trawers nad jeziorkiem Szmaragdowym poręczuje Łukasz, mnie dostało się zdeporęczowanie - tu trafiłem na mały problem z odkręceniem karabinka na przepince (echo jaskini poniosło kilka ciepłych słów), ale w końcu puścił. Studnia Imieninowa na złodzieja pokonana była by szybko, gdyby się nam końcówka liny nie zaklinowała, dłuższą chwilę nam zajęło szarpanie się z nią, nie było nam wesoło gdyż to była nasza jedyna dłuższa lina, dzięki determinacji Łukasza w końcu lina spadła, ale bez znacznika na końcówce. Pozostał już tylko do pokonania Próg Latających Want - siłą naszej perswazji ochotnikiem na wspinanie został Łukasz. Udaję się mu to nawet bez większych jęków i stęków, ale jak sam przyznał łatwo nie było - nasza wdzięczność za ten wyczyn jest bezcenna. Droga powrotna w dolinę przebiegła nam też z dziwnymi wesołymi przygodami, a do Bielska docieramy już po zachodzie słońca.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
piątek, 23 sierpień 2024 21:42
2024.08.23 Jaskinia Chłodna w Beskidzie Śląskim
Napisał Jerzy Ganszer
Łukasz Owczarz
Alan Owczarz - Osoba Towarzysząca
Jerzy Ganszer
To była próba eksploracji. Potem zwiedzano Jaskinię pod Balkonem i skałki na Wytrzyszczonej.
Alan Owczarz - Osoba Towarzysząca
Jerzy Ganszer
To była próba eksploracji. Potem zwiedzano Jaskinię pod Balkonem i skałki na Wytrzyszczonej.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
trzy osoby- STJ KW Kraków,
Paweł Olszewski
Podczas podejścia do jaskini (jeszcze na szlaku), dopadła nas ulewa i burza. Ponad 20 minut przeczekaliśmy na okno pogodowe, żeby móc ruszyć dalej pod otwór jaskini. W Wielkiej Śnieżnej dotarliśmy do Trzeciego Wodospadu. Na Płytowcach dość sporo wody. W drodze powrotnej, od Prożka Jenny'ego nastąpił deporęcz lin.
Paweł Olszewski
Podczas podejścia do jaskini (jeszcze na szlaku), dopadła nas ulewa i burza. Ponad 20 minut przeczekaliśmy na okno pogodowe, żeby móc ruszyć dalej pod otwór jaskini. W Wielkiej Śnieżnej dotarliśmy do Trzeciego Wodospadu. Na Płytowcach dość sporo wody. W drodze powrotnej, od Prożka Jenny'ego nastąpił deporęcz lin.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Agnieszka Gądek - Były Członek Klubu
Bronisław Gądek - Osoba Towarzysząca
Małgorzata Gądek - Osoba Towarzysząca
Paweł Gądek
Podczas wyjazdu wakacyjnego do Austrii zdobyliśmy Ankogel 3252 m n.p.m. Trasa łatwa, po drodze mijaliśmy resztki lodowca. Zdjęcie na szczycie.
Bronisław Gądek - Osoba Towarzysząca
Małgorzata Gądek - Osoba Towarzysząca
Paweł Gądek
Podczas wyjazdu wakacyjnego do Austrii zdobyliśmy Ankogel 3252 m n.p.m. Trasa łatwa, po drodze mijaliśmy resztki lodowca. Zdjęcie na szczycie.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
niedziela, 18 sierpień 2024 01:08
2024.08.16-17 Jaskinia w Knehyni - Beskid Morawsko-Śląski
Napisał Jerzy Ganszer
Zofia Gutek
Josef Wagner
Jerzy Ganszer
+ 6 grotołazów Czeskich
Dotarto do dna. Czas akcji w jaskini - 2 godziny. Akcja odbyła się na zaproszenie Speleoklubu Orkus z Bohumina. Jako ciekawostkę można dodać, że jest tam zjazd 15 m, są drabinki i "punkty pomiarowe rozprężeń skały". Tutaj zdjęcie grupowe - "kliknij".
Josef Wagner
Jerzy Ganszer
+ 6 grotołazów Czeskich
Dotarto do dna. Czas akcji w jaskini - 2 godziny. Akcja odbyła się na zaproszenie Speleoklubu Orkus z Bohumina. Jako ciekawostkę można dodać, że jest tam zjazd 15 m, są drabinki i "punkty pomiarowe rozprężeń skały". Tutaj zdjęcie grupowe - "kliknij".
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Więcej...
Michał Tyrytko - Siwy Dym i Wiatr
Dawid Bierski - Siwy Dym i Wiatr
Wiktor Stekla - Siwy Dym i Wiatr
Tymoteusz Gabryś - Siwy Dym i Wiatr
Wojciech Omyła - Siwy Dym i Wiatr
Dominik Linert - Siwy Dym i Wiatr
Dawid Linert - Siwy Dym i Wiatr
Jerzy Ganszer
Dotarto do końcowej sali, czas akcji prawie 2 godziny. Wyniesiono trochę śmieci z jaskini. Zamazano jeden napis na ścianie w Sali Odkrywców. "Siwy Dym i Wiatr" to grupa młodych grotołazów z Pruchnej. Byli bardzo dzielni!
Dawid Bierski - Siwy Dym i Wiatr
Wiktor Stekla - Siwy Dym i Wiatr
Tymoteusz Gabryś - Siwy Dym i Wiatr
Wojciech Omyła - Siwy Dym i Wiatr
Dominik Linert - Siwy Dym i Wiatr
Dawid Linert - Siwy Dym i Wiatr
Jerzy Ganszer
Dotarto do końcowej sali, czas akcji prawie 2 godziny. Wyniesiono trochę śmieci z jaskini. Zamazano jeden napis na ścianie w Sali Odkrywców. "Siwy Dym i Wiatr" to grupa młodych grotołazów z Pruchnej. Byli bardzo dzielni!
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Paul Calister, Cal, Wielka Brytania
Wacław Michalski
W czasie mojej podróży na Słowenię odwiedziłem też znajomych z UK, którzy działali w okolicach Laze. Dalej czynny jest tam Speleo Camp, który w 2016 roku gościł sławną naszą i belgów wyprawę. Wspólnie z Paulem zjechaliśmy do Kaćnej Jamy, studnia zlotowa na której wiesza się 260m liny, nadal robi wrażenie. Doszliśmy do rzeki, gdzie o dziwo znacząco w tym roku wyższy niż pamiętam poziom wody. Może czas tam wrócić !!
Wacław Michalski
W czasie mojej podróży na Słowenię odwiedziłem też znajomych z UK, którzy działali w okolicach Laze. Dalej czynny jest tam Speleo Camp, który w 2016 roku gościł sławną naszą i belgów wyprawę. Wspólnie z Paulem zjechaliśmy do Kaćnej Jamy, studnia zlotowa na której wiesza się 260m liny, nadal robi wrażenie. Doszliśmy do rzeki, gdzie o dziwo znacząco w tym roku wyższy niż pamiętam poziom wody. Może czas tam wrócić !!
Dział:
Jaskinie i wyprawy
Karola Barciszewska - Kozioł
Tomek 'Murzyn' Grzegrzułka
Wojtek Zowada
Karol Pastwa
W dniach 3 -11.08.2024 odbył się wyjazd do Parku Narodowego Vercors celem zdobycia suchego dna w Gouffre Berger. Wyjechaliśmy w sobotę wieczór, w niedzielę rano zameldowaliśmy się u bazowego w malowniczej Fracuskiej miejscowości Meundre. Na pytanie Remyiego "jaki mamy plany?", zwarcie odpowiedzieliśmy: "jutro idziemy na dno!" Remy szybko odpowiedział "ok, zatem idźcie odpoczywać!" Tak też uczyniliśmy.
PONIEDZIAŁEK rano szybka mobilizacja i ruszamy do dziury. Wpisujemy się do zeszytu i zjeżdżamy. Partie linowe mijają płynie, meander ekspresowo, po dwóch godzinach meldujemy się na biwaku. Tam wcinamy kanapki z kotletem, gorący barszczyk i ruszamy dalej. Szybkim krokiem mijamy piękną salę Trzynastu, zjeżdżamy balkon, dochodzimy do waginy i rozpoczyna się Cofinada, która w tym kierunku mija całkiem przyjemnie. Rozpoczynają się poszukiwania Huraganu. Mijamy pierwszy wodospad, wygląda szumnie, jednak później okazuje się, że to nie on. Mijamy Czechów, mówią że 20 min i będzie, mijamy Francuzów mówią ze godzina! Idziemy dalej. Mijamy "drugi" huragan. Karol bardzo się cieszy że to już na pewno on! Karola mówi, że już w nic nie wierzy. Zjeżdżamy w dół, Wojtek wita nas uśmiechem gratulując dna... Murzyn przejmuje ekipę i niknie w zaciskach. Dziura puszcza dalej, za chwile dochodzimy do... właściwego huraganu! (w sumie trzeciego!), a po dłuższej chwili faktycznie schodzimy na dno. Woda płynie dalej... Robimy kilka fot i powrót do góry. Dzielimy się na dwa zespoły, Wojtek i Karol idą szybkiej a Karola z Murzynem wolniejszym krokiem wracają do góry. Między czasie drugiej ekipie rozładował nam się telefon więc orientacji w czasie nie mamy żadnej. Ekipy spotykają się na biwaku. Wymieniamy się swoimi historiami i chłopaki ruszają dalej. Chwilę dychneliśmy i również rozpoczęliśmy atak powierzchniowy :) Na zewnątrz przywitał nas upał! Szok termiczny! Wieczorem wszyscy razem znów spotkaliśmy się na bazie.
ŚRODA okazała się 'polską środą we Francji'.
Wojtka urodziny, złoty i brązowy medal na Olimpiadzie w wspinaczce a siatkarze weszli do finału. Cała nasz camping wiedział, że Polacy są obecni ;)
Wieczorem odwiedziliśmy Tunel du Mortier.
CZWARTEK szybkie pakowanie bazy, wizyta w Grotte de Choranche oraz Gournier oraz przy malowniczym wodospadzie tuż obok. Ruszamy dalej, objeżdżamy masyw Vercors i jedziemy w kierunku Megeve. Dojeżdżamy do miejscowości Flumet, a na zachód słońca wyjeżdżamy na punkt widokowy Lachat by ostatnich promieniach słońca oglądać masyw Mont Blanca i okolicy. Na koniec dnia zwiedzamy jeszcze wysoko położoną (ponad 1600 m) miejscowość Les Saisies.
PIĄTEK: górski dzień - atakujemy Mont Charvin 2409 m n.p.m. Zabraliśmy sprzęt feratowy i udaliśmy się na tamtejszą feratkę. Wyjechaliśmy znów wysoko, na 1700 m n.p.m. zostawiliśmy busa (śpimy na 900 m n.p.m.). Feratka okazała się przyjemna póki była przy ścianie, na graniówce ekspozycja okazała się okazała :D Pogoda igła! - wręcz żar z nieba, ale śniący bielą masyw Mont Blanca towarzyszył nam przez cały dzień. Szczyt okazał się podobny do Krywania. Krzyż na górze. Schodząc zajrzeliśmy do Jaskini o tej samej nazwie co szczyt i powoli traciliśmy wysokość mijając świstaki, kozy i typowo alpejskie pejzaże. Syty dzień!
SOBOTA: Dzień Ratownika i Przewodnika Górskiego! Po śniadaniu jedziemy do Chamonix, wyjeżdżamy kolejką na Le Brévent 2525 m n.p.m. Podziwiamy kapitalną panoramę na Mount Blanc, Aiguille du Midi, Dôme du Goûter i Mer de Glace. Świętujemy zacnie, robimy foty. Akurat rozpoczął się finał w siatkówkę. Rozbijamy obóz na alpejskiej grani, Mazurek Dąbrowskiego słychać po okolicznych szczytach - kibicujemy pierwszego seta, a następnie zjeżdżamy na dół, na przesiadce Polacy przegrywają drugie seta - jest nerwowo. Wyjeżdżamy z Chamonix i dojeżdżając do granicy z Szwajcarią okazuje się, że również przegrywamy trzeciego seta, ale mamy srebrny medal. Szwajcaria mija nam szybko - piszemy sprawozdanie, czytamy książkę "Czeluść". Potem Niemcy i Czechy. Rano wjeżdżamy do Polski mając ustalone plany na kolejny przyszłoroczny wyjazd do Francji.
Tomek 'Murzyn' Grzegrzułka
Wojtek Zowada
Karol Pastwa
W dniach 3 -11.08.2024 odbył się wyjazd do Parku Narodowego Vercors celem zdobycia suchego dna w Gouffre Berger. Wyjechaliśmy w sobotę wieczór, w niedzielę rano zameldowaliśmy się u bazowego w malowniczej Fracuskiej miejscowości Meundre. Na pytanie Remyiego "jaki mamy plany?", zwarcie odpowiedzieliśmy: "jutro idziemy na dno!" Remy szybko odpowiedział "ok, zatem idźcie odpoczywać!" Tak też uczyniliśmy.
PONIEDZIAŁEK rano szybka mobilizacja i ruszamy do dziury. Wpisujemy się do zeszytu i zjeżdżamy. Partie linowe mijają płynie, meander ekspresowo, po dwóch godzinach meldujemy się na biwaku. Tam wcinamy kanapki z kotletem, gorący barszczyk i ruszamy dalej. Szybkim krokiem mijamy piękną salę Trzynastu, zjeżdżamy balkon, dochodzimy do waginy i rozpoczyna się Cofinada, która w tym kierunku mija całkiem przyjemnie. Rozpoczynają się poszukiwania Huraganu. Mijamy pierwszy wodospad, wygląda szumnie, jednak później okazuje się, że to nie on. Mijamy Czechów, mówią że 20 min i będzie, mijamy Francuzów mówią ze godzina! Idziemy dalej. Mijamy "drugi" huragan. Karol bardzo się cieszy że to już na pewno on! Karola mówi, że już w nic nie wierzy. Zjeżdżamy w dół, Wojtek wita nas uśmiechem gratulując dna... Murzyn przejmuje ekipę i niknie w zaciskach. Dziura puszcza dalej, za chwile dochodzimy do... właściwego huraganu! (w sumie trzeciego!), a po dłuższej chwili faktycznie schodzimy na dno. Woda płynie dalej... Robimy kilka fot i powrót do góry. Dzielimy się na dwa zespoły, Wojtek i Karol idą szybkiej a Karola z Murzynem wolniejszym krokiem wracają do góry. Między czasie drugiej ekipie rozładował nam się telefon więc orientacji w czasie nie mamy żadnej. Ekipy spotykają się na biwaku. Wymieniamy się swoimi historiami i chłopaki ruszają dalej. Chwilę dychneliśmy i również rozpoczęliśmy atak powierzchniowy :) Na zewnątrz przywitał nas upał! Szok termiczny! Wieczorem wszyscy razem znów spotkaliśmy się na bazie.
ŚRODA okazała się 'polską środą we Francji'.
Wojtka urodziny, złoty i brązowy medal na Olimpiadzie w wspinaczce a siatkarze weszli do finału. Cała nasz camping wiedział, że Polacy są obecni ;)
Wieczorem odwiedziliśmy Tunel du Mortier.
CZWARTEK szybkie pakowanie bazy, wizyta w Grotte de Choranche oraz Gournier oraz przy malowniczym wodospadzie tuż obok. Ruszamy dalej, objeżdżamy masyw Vercors i jedziemy w kierunku Megeve. Dojeżdżamy do miejscowości Flumet, a na zachód słońca wyjeżdżamy na punkt widokowy Lachat by ostatnich promieniach słońca oglądać masyw Mont Blanca i okolicy. Na koniec dnia zwiedzamy jeszcze wysoko położoną (ponad 1600 m) miejscowość Les Saisies.
PIĄTEK: górski dzień - atakujemy Mont Charvin 2409 m n.p.m. Zabraliśmy sprzęt feratowy i udaliśmy się na tamtejszą feratkę. Wyjechaliśmy znów wysoko, na 1700 m n.p.m. zostawiliśmy busa (śpimy na 900 m n.p.m.). Feratka okazała się przyjemna póki była przy ścianie, na graniówce ekspozycja okazała się okazała :D Pogoda igła! - wręcz żar z nieba, ale śniący bielą masyw Mont Blanca towarzyszył nam przez cały dzień. Szczyt okazał się podobny do Krywania. Krzyż na górze. Schodząc zajrzeliśmy do Jaskini o tej samej nazwie co szczyt i powoli traciliśmy wysokość mijając świstaki, kozy i typowo alpejskie pejzaże. Syty dzień!
SOBOTA: Dzień Ratownika i Przewodnika Górskiego! Po śniadaniu jedziemy do Chamonix, wyjeżdżamy kolejką na Le Brévent 2525 m n.p.m. Podziwiamy kapitalną panoramę na Mount Blanc, Aiguille du Midi, Dôme du Goûter i Mer de Glace. Świętujemy zacnie, robimy foty. Akurat rozpoczął się finał w siatkówkę. Rozbijamy obóz na alpejskiej grani, Mazurek Dąbrowskiego słychać po okolicznych szczytach - kibicujemy pierwszego seta, a następnie zjeżdżamy na dół, na przesiadce Polacy przegrywają drugie seta - jest nerwowo. Wyjeżdżamy z Chamonix i dojeżdżając do granicy z Szwajcarią okazuje się, że również przegrywamy trzeciego seta, ale mamy srebrny medal. Szwajcaria mija nam szybko - piszemy sprawozdanie, czytamy książkę "Czeluść". Potem Niemcy i Czechy. Rano wjeżdżamy do Polski mając ustalone plany na kolejny przyszłoroczny wyjazd do Francji.
Dział:
Jaskinie i wyprawy
sobota, 03 sierpień 2024 17:21
2024.08.03 Jaskinia w Sopotni Wielkiej K.Bż-02.05
Napisał Jerzy Ganszer
Jerzy Pukowski
Jerzy Ganszer
W myśl zasady - jak jest brzydko, to idziemy do jaskini w Beskidach - pojechaliśmy do Sopotni Wielkiej. Akcja pod ziemia pomad 1 godzina, wynieśliśmy trochę śmieci. Plan i opis wykonał już w 1973 Jerzy Mikuszewski ze Speleoklubu Warszawskiego, my tam doplanowaliśmy w późniejszym okresie nowe metry. Suma podejść tylko 150 m.
Zdjęcia będą na facebooku w SBB-plotkach i na facebooku Jerzego Ganszera.
Jak zwykle zapraszamy wszystkich - wystarczy śledzić stronę - P, lub nawet zapisać się do "Wiadomości dodatkowych" /tutaj nie trzeba należeć do SBB/.
Jerzy Ganszer
W myśl zasady - jak jest brzydko, to idziemy do jaskini w Beskidach - pojechaliśmy do Sopotni Wielkiej. Akcja pod ziemia pomad 1 godzina, wynieśliśmy trochę śmieci. Plan i opis wykonał już w 1973 Jerzy Mikuszewski ze Speleoklubu Warszawskiego, my tam doplanowaliśmy w późniejszym okresie nowe metry. Suma podejść tylko 150 m.
Zdjęcia będą na facebooku w SBB-plotkach i na facebooku Jerzego Ganszera.
Jak zwykle zapraszamy wszystkich - wystarczy śledzić stronę - P, lub nawet zapisać się do "Wiadomości dodatkowych" /tutaj nie trzeba należeć do SBB/.
Dział:
Jaskinie i wyprawy